Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing ? – fakty 2

info mobbing

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing ? – fakty 2

Zanim przejdę do meritum niniejszych „faktów”, chciałabym – ze względu na nowe okoliczności uzupełnić informacje podane w części poprzedniej:

https://nfamob.wordpress.com/2018/03/17/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing-fakty-1/

W części tej opisałam działania, które podjęłam, aby rozwiązać sprawę niewypłacenia mi pieniędzy za wykonaną pracę. Rozwiązanie przyniosło dopiero zgłoszenie przeze mnie sprawy do PIP oraz na policję. Policja umorzyła dochodzenie w sprawie o czyn z art. 284 par 1 KK wobec braku znamion czynu zabronionego, prokurator nie przychylił się do zażalenia od umorzenia, ale podkreślił iż doszło do wypłaty pieniędzy osobie nieuprawnionej, wskazując tę osobę oraz drogę cywilną jako sposób na odzyskanie należności.

Wskazano również iż osoba ta dowiedziała się o moich roszczeniach i co za tym idzie bezpodstawnemu przelaniu na jej konto mojego wynagrodzenia dopiero w wyniku moich starań o rozwiązanie sprawy – czyli pod koniec lipca 2017 r. oraz iż po uzyskaniu informacji o otrzymaniu tychże środków pieniężnych osoba ta zwróciła się do uczelni w celu wyjaśnienia pomyłki i rozwiązania problemu.

Skoro tak, to dlaczego nie otrzymałam do tej pory należności, dlaczego J.M. Rektor w porozumieniu z radcą prawnym Politechniki oraz osobą, która otrzymała moje wynagrodzenie do tej pory nie znaleźli sposobu, aby wraz z oficjalnymi przeprosinami oddać mi pieniądze za wykonaną pracę (sposób rozwiązania niniejszej sprawy przez pracodawcę opisałam w „faktach 1”), na przykład na drodze cywilnej.

Zatem po raz kolejny zostałam obciążona sprawą, która mogłaby przez władze uczelni zostać rozwiązana drogą wewnętrzną.

Wracając do „faktów 2”, również w tej części podaję do publicznej wiadomości sprawy, które przedstawiłam zarówno obu rektorom Politechniki Wrocławskiej, jak i Zespołowi do Spraw Dobrych Praktyk Akademickich przy MNiSW.

W Statucie Politechniki Wrocławskiej pisze:

Zadaniem Zakładu jest prowadzenie badań naukowych w zakresie określonej specjalności naukowej, kształcenie kadry naukowej, a także prowadzenie działalności dydaktycznej.

Do obowiązków kierownika zakładu odpowiednio należy m. in.:

– sprawowanie nadzoru nad działalnością zakładu;

– stworzenie warunków sprzyjających rozwojowi kadry naukowo-dydaktycznej zakładu i podnoszeniu jej kwalifikacji;

 Kierownik zakładu jest odpowiedzialny m.in. za:

– realizację zadań naukowych i dydaktycznych zakładu;

– przestrzeganie prawa i zasad etyki;

W Kodeksie Etyki P.Wr., pisze iż pracownicy P.Wr. powinni sprzeciwiać się wszelkiej patologii życia społecznego, a także odrzucać wszelką dyskryminację, a w zakresie badań naukowych:

– dbać o wysoki poziom badań naukowych

– nie podejmować się opiniowania dorobku, gdy tematyka wykracza poza zakres kompetencji

W 2014 roku w moją pracę jako pracownika naukowo-dydaktycznego oceniono na dostateczną, uzasadniając iż nie wykazuję aktywności na polu zawodowo-twórczym.

Według procedury działalność zawodowo-twórcza pracowników mogła być oceniana równoważnie do naukowej, ale też ustalono minimum tylko publikacji jako minimum do oceny dostatecznej, argumentując iż z uwagi na specyfikę rozmaitych aktywności zawodowo-twórczych na wydziale, nie jest możliwe ustalenie sumarycznej miary aktywności, z czego wniosek iż ocena pracy nauczycieli akademickich w tym aspekcie pracy pozostawała w gestii osób upoważnionych do oceny pracy nauczycieli akademickich.

Moją działalność naukową i zawodowo twórczą oceniono jako dostateczną, uzasadniając działalność naukową jako bardzo małą, a działalność twórczą jako mało znaczącą. Działalność organizacyjną oceniono na dostateczną argumentując niewielką aktywnością na terenie Zakładu. Działalność dydaktyczną oceniono na dobrą.

Uznałam, że ocena jest niesprawiedliwa – miałam tzw. twórcze realizacje na rzecz Wydziału, organizowałam wystawy prac studenckich również w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Nauki, a o jednej z istotnych prac organizowanych przez Zakład poinformowano mnie post factum.  Dookoła mojej osoby od 2011 roku był tworzony konflikt, odczuwałam skutki pracy w stresie i tak jak moi „poprzednicy” zaczęłam niedomagać.

Złożyłam zastrzeżenie na otrzymaną ocenę z możliwością jej poprawy na dobrą, argumentując również iż złożyłam w terminie artykuły, do których publikacji nie doszło, pytając czy mogę zatem ponosić konsekwencje nie moich niedopatrzeń. Ocenę dostateczną podtrzymano, bez podania uzasadnienia.

Zrezygnowałam z dalszego odwoływania się, ale w pismach do obu rektorów Politechniki Wrocławskiej byłego J.M. Rektora prof. Tadeusza Więckowskiego oraz obecnego J.M. Rektora prof. Cezarego Madryasa poprosiłam o zajęcie się zagadnieniami związanymi z oceną mnie jako pracownika, o zweryfikowanie mojej oceny pracowniczej oraz o skonfrontowanie mojej oceny z oceną i uzasadnieniem ocen innych pracowników Zakładu w kontekście działalności zawodowo-twórczej w Zakładzie.

Zwróciłam się z prośbą o zweryfikowanie rzeczywistego statusu naukowego, artystycznego publikacji wydawanych przez Zakład.

Chciałam też dowiedzieć się jakie były zasady oraz kryteria przydzielania zadań naukowych, zawodowo-twórczych oraz organizacyjnych, zważywszy na fakt iż Statut P.Wr. nakłada na kierowników zakładów określone obowiązki względem pracowników.

W Wydziałowym Zakładzie, w którym zostałam zatrudniona w 1994 roku, funkcje kierownicze pełnili „belwederscy” oraz „uczelniani” profesorowie sztuk plastycznych i pracowali głównie dyplomowani plastycy oraz „plastyko-architekci”. Profesorowie dbali o artystyczne wartości. Pracowanie po ich kierunkiem było rozwijające i inspirujące. Dbali o nasz rozwój jako młodszych pracowników, oferując wszelką możliwą pomoc, również taką, aby dwoje pracujących „nie plastyków” zostało przynajmniej przyjętych w poczet członków ZPAP. Skorzystała z tego jedna osoba. Niemniej jednak członkostwo Związku Polskich Artystów Plastyków nie powinno być traktowane na równi ze studiami i dyplomem Akademii Sztuk Pięknych, zwłaszcza w dziedzinie wyższych uczelni, a o ile mi wiadomo studia na ASP można podjąć w każdym wieku.

Po połączeniu zakładów („wydziałowego” oraz „instytutowego”) i objęcia funkcji kierownika przez mojego bezpośredniego przełożonego, od 2009 roku również regularne organizowano wystawy oraz wydawano tzw. publikacje towarzysząc wystawom. Publikacje te wykazywano w bazie DONA jako naukowe monografie. W jednej z nich na uwagę zasługuje tekst, który wraz z bibliografią oraz notką biograficzną autora zmieścił się na powierzchni mniejszej niż A1, a został zakwalifikowany jako dorobek naukowy na równi z artykułami naukowymi w punktowanych czasopismach.

Redaktorstwo monografii oraz plastyczne opracowanie publikacji oraz organizację wystaw realizowały praktycznie te same osoby. Zatem na przykład pracownik Zakładu, będąc praktycznie corocznie współredaktorem takiej naukowej monografii i na przykład pisząc wstęp oraz publikując tekst gromadził wystarczającą liczbę punków w konkursie do otrzymania pieniędzy na finansowanie badań w ramach dotacji bazowej MNiSW na utrzymanie potencjału badawczego. Jeżeli na przykład tenże pracownik figurował również jako współautor opracowania plastycznego, to osiągał realizację w dziedzinie zawodowo-twórczej, a jeśli na przykład był jeszcze jednym z kuratorów wystaw, biorąc przy tym udział w wystawie, to również w dziedzinie organizacji. Oczywiście, bogaty dorobek jest podstawą do wysokiej oceny pracy nauczyciela akademickiego, przyznawania nagród i wyróżnień oraz innych wymiernych oraz niewymiernych korzyści.

Redaktorstwo publikacji towarzyszących wystawom i zakwalifikowanych jako naukowe oraz opracowanie graficznie realizowały osoby o następującym wykształceniu oraz stopniach naukowych: dr hab. inż. architekt, dr sztuk plastycznych (architekt wnętrz, aneks z malarstwa, termin habilitacji minął bodajże w 2013r.), mgr inż. architekt, starszy wykładowca (trzy nieudane próby doktoryzowania się, od bodajże 2014 roku pracownik ten nabył prawo do pobierania emerytury).

W zespole pracują osoby, które z powodzeniem się habilitowały w dziedzinie sztuk plastycznych – artyści malarze, osoby, które się z powodzeniem doktoryzowały dziedzinie sztuk plastycznych, jak i nauk technicznych, artyści dyplomowani, rzeźbiarze, artyści posiadający aneks z malarstwa, osoby o podwójnym wykształceniu, architekci.

Czy w takim razie pracownicy Zakładu posiadający odpowiednie wykształcenie, stopnie naukowe, a którym nie powierza się zadań w pracach zespołu „muszą” szukać dorobku gdzie indziej, pisząc rzetelne artykuły naukowe w punktowanych czasopismach, finansować własną pracę artystyczną, która ma zasilać dorobek Politechniki, szukać dodatkowego miejsca pracy.

Czy zatem oceniano dorobek, a jeżeli tak to według jakich kryteriów oceniano zawodowy dorobek zgromadzony w wyniku zarobkowej pracy, wykonywanej na rzecz drugiego pracodawcy, który np. zapewniał do wykonania tej pracy materiały oraz sprzęt, czy taki dorobek zaliczano również do dorobku Politechniki. Czy oceniano dorobek, a jeżeli tak to według jakich kryteriów oceniano zawodowy dorobek projektujących uprawnionych architektów, zatrudnionych u siebie i pracujących na swoim „firmowym” sprzęcie, czy i ten dorobek też zaliczano do dorobku uczelni w zakresie określonej specjalności naukowej Zakładu, jakimi są rysunek, malarstwo i rzeźba.

Czy władzom Wydziału nie przeszkadzał fakt, iż realizowanie wysoko punktowanego redaktorstwa monografii uznanej za naukową przez starszego wykładowcę sprawia, że punkty za opracowanie monografii są również dla dorobku Wydziału Architektury, jak i uczelni zaprzepaszczone, ponieważ do utrzymania potencjału badawczego zalicza się pracowników naukowo-dydaktycznych i ich dorobek „zasila” dorobek uczelni. Czy nie przeszkadzał fakt iż, większość zadań w pracach Zakładu realizuje starszy wykładowca, który osiągnął już prawo do pobierania emerytury, w związku z czym nie ponosi konsekwencji utraty pracy, w odróżnieniu od pracowników, którzy są poddawani okresowej ocenie i którzy w wyniku negatywnych ocen mogą pracę stracić. Czy to nie jest postępowanie o znamionach dyskryminacji.

Dziekan Wydziału prof. Elżbieta Trocka-Leszczyńska w marcu 2016 roku otrzymała Medal Politechniki Wrocławskiej za wybitne zasługi dla rozwoju uczelni. W wyniku przeprowadzonej przez Komitet Ewaluacji Jednostek Naukowych oceny parametrycznej za lata 2013-2016 Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej otrzymał kategorię naukową B.

Nie oceniono mnie powtórnie. Nie udzielono odpowiedzi. Do zgłaszanych przeze mnie problemów nie ustosunkowano się, ale za to uznano mnie za ptaka kalającego swoje gniazdo i kompletnie odizolowano od tzw. naukowych oraz pozostałych prac zespołu.

Niemniej jednak jako pełnoprawny pracownik Zakładu „chyba” mam prawo wiedzieć jakie Zakład realizuje zadania naukowe oraz dydaktyczne. Rozważam więc ponowne wystąpienie o wykaz prac realizowanych przez zespół, ale ponieważ nie daję się zbyć wymijającymi odpowiedziami ze strony pracodawcy, to zostałam poinformowana na piśmie iż nie przyjmuję do wiadomości udzielanych mi informacji oraz iż próbuję dezorganizować pracę Dziekana Wydziału Architektury i Prodziekana ds. dydaktyki.

Po otrzymaniu oceny dostatecznej nauczyciel akademicki ma rok czasu do następnej procedury oceniania. O ile mi wiadomo brak jest ustaleń w zakresie minimum do otrzymania oceny dobrej, która dawałaby pracownikowi możliwość bycia ocenianym po upływie czterech lat, a nie znów po roku. Zatem, jak rozumiem ocena pozostaje całkowicie gestii osoby uprawnionej do oceniana pracy nauczycieli akademickich.

Roczny termin mojej ponownej oceny rozciągnął się w czasie ze względu na problemy zdrowotne (dwóch lekarzy wystawiło zaświadczenia o wpływie sytuacji w miejscu pracy na stan mojego zdrowia, lekarz medycyny pracy przyznał urlop dla poratowania zdrowia).

W czasie objętym oceną, kiedy wracałam do zdrowia, pracowałam i to jak uważam intensywnie, co podkreśliłam w piśmie do byłego J.M. Rektora. W dorobku znajdują się: m.in. moja pracownicza strona internetowa ponad 40 podstron, którą zaprojektowałam i wykonałam, nowe cykle prac, kontynuacje cykli digitali, w tym nowe prace prezentowane na wystawach oraz cykle fotografii również z przeznaczeniem do przekształceń artystycznych opracowań naukowych i prezentacji multimedialnych w ramach dydaktyki, ponad 150 zdjęć. Oprawa graficzna dla wystaw studenckich oraz mojej.

Ocenę otrzymałam w grudniu 2017 r. Działalność naukową i zawodowo-twórczą oceniono dostateczne, uzasadniając bardzo niską aktywnością jako pracownik naukowy i twórca. Podkreślono brak publikacji w czasopismach naukowych, brak zaangażowania w badania naukowe, brak znaczących wystaw dorobku twórczego i osiągnięć zawodowych (projektowanie graficzne).

Jeden mój artykuł został opublikowany w recenzowanej publikacji Zakładu – Zeszytach Naukowych 1, w sprawie publikacji w Zeszytach Naukowych 2, na której mi zależało otrzymałam sprzeczne informacje, złożyłam w terminie materiały do publikacji katalogu z wystawy w Muzeum Architektury 2017, ale katalogu nie zrealizowano. O trzech wystawach organizowanych prze Zakład – Zamek w Książu, Galeria Zamek w Leśnicy, Muzeum Miejskie Wrocław-Ratusz dowiedziałam się z oficjalnych zaproszeń. Brałam udział w dwóch wystawach jednej w Muzeum Architektury, drugiej w ramach Dolnośląskiego Festiwalu Nauki, którą również organizowałam i które zostały uznane jako mało znaczące

Działalność organizacyjna została oceniona na dobrą (zorganizowałam trzy wystawy prac studenckich oraz jedną własnych) i uzasadniona niewielką aktywnością na terenie Zakładu, przy czym zadania organizacyjne na terenie Zakładu realizowały głównie te same osoby, podkreślono jednak iż aktywnie realizuję własne zadania organizacyjne.

Działalność dydaktyczną oceniono na ocenę bardzo dobrą, podkreślając iż z zaangażowaniem realizuję obowiązki dydaktyczne, za co dziękuje studentom, ponieważ w anonimowych ankietach podkreślili moje zaangażowanie.

Otrzymałam końcową ocenę dostateczną, którą uzasadniono iż: pomimo właściwej aktywności jako dydaktyk, ale w związku bardzo niską oceną działalności naukowej oraz zawodowo-twórczej.

Odwołałam się do Wydziałowej Komisji Oceniającej Nauczycieli Akademickich, ocenę dostateczną podtrzymano i podtrzymanie uzasadniono. Odwołałam się więc do Senackiej Komisji Odwoławczej.

W odwołaniu podkreśliłam dodatkowo, iż moje warunki pracy są inne niż pozostałych pracowników Zakładu, iż przeznaczam swój czas i energię na sprawy pozostające w gestii pracodawcy, zamiast na realizację swoich zadań naukowych, pozwoliłam sobie nawet wyliczyć arkusze wydawnicze, które mogłyby stać się publikacjami. Spytałam też czy w procesie oceniania mojej pracy jako nauczyciela akademickiego mogę ponosić konsekwencje nie swoich „zaniedbań”.

W połowie marca bieżącego roku otrzymałam krótką odpowiedź od Przewodniczącej Senackiej Komisji Odwoławczej przy P.Wr. prof. Kazimiery A. Wilk. Poinformowano mnie iż ze względu na fakt iż przez większość czasu przebywałam na zwolnieniach lekarskich i urlopach dla poratowania zdrowia (byłam na jednym urlopie), jedynym okresem za który powinnam być oceniana jest ubiegły rok akademicki i skierowano mój dorobek do ponownej oceny przez Komisję Oceniającą na Wydziale Architektury.

Pracodawca wiedział o przyczynie problemów zdrowotnych, a mimo to po raz kolejny użył jako argumentu byłego stanu mojego zdrowia, pozbawiając możliwości bycia ocenianą za całość mojego dorobku. Skoro przedtem oceniono mnie na dostatecznie, to jaka byłaby ocena po takim „obcięciu” mojego dorobku. .

W początkach kwietnia otrzymałam pismo z Zakładu Rysunku, Malarstwa i Rzeźby z informacją iż wszczęto ponownie procedurę oceniania mnie, ale za całość przepracowanego czasu, w związku z czym ocena obejmie cały dorobek. Nie dostałam jednak od Przewodniczącej Senackiej Komisji Odwoławczej pisma o zmianie zasad ponownego oceniania mnie, więc osobiście obawiam się iż mogło dojść do pomyłki i po ponownym opracowaniu ankiety i złożeniu jej przeze mnie, w odpowiedzi otrzymam informację iż w związku z pomyłką uprzejmie informuję Panią iż…

W odwołaniu od oceny ponownie podjęłam też ważny temat, a mianowicie czy osoba uprawniona do oceny pracy nauczycieli akademickich i nie posiadająca ani praktycznego, ani teoretycznego wykształcenia w zakresie dziedziny którą ocenia może takiej oceny dokonać.

W Kodeksie Etyki Politechniki Wrocławskiej wyraźnie pisze: nie podejmować się opiniowania dorobku, gdy tematyka wykracza poza zakres kompetencji, a Statut zobowiązuje pracowników Politechniki do przestrzegania zasad Kodeksu.

Sprawę przedtem poruszyłam w piśmie do byłego J.M. Rektora prof. Tadeusza Więckowskiego, który powołał Komisję ds. Rozwiązania Sprawy, następnie w piśmie do J.M. Rektora prof. Cezarego Madryasa. Nie zareagowano. Sprawę poruszyłam również we Wniosku  skierowanym do prof. Grażyny Skąpskiej jako Przewodniczącej Zespołowi do Spraw Dobrych Praktyk Akademickich przy MNiSW, (moja sprawę prowadził prof. Wojciech Tomasik). Odpowiedź Konwentu zamieściłam w „faktach 1”. Sprawę poruszyłam następnie w odwołaniu od oceny do Wydziałowej Komisji Oceniającej Nauczycieli Akademickich i od przewodniczącego Komisji prof. Rafała Czerner otrzymałam odpowiedź iż podważam dokonanie oceny przez osobę rzekomo nieposiadającą kwalifikacji.

O ile dobrze pamiętam nie zanegowałam uprawnień osoby uprawnionej do oceny pracy nauczycieli akademickich i nie było to moją intencją. Niemniej jednak taką odpowiedź uznałam za wymijającą, więc powtórnie podniosłam sprawę tym razem w odwołaniu do Senackiej Komisji Odwoławczej. Senacka Komisja Odwoławcza nie zareagowała na ten aspekt odwołania, ale za to zostałam pisemnie poinformowana iż naruszam dobra osobiste osoby uprawnionej do oceniania mojej pracy jako nauczyciela akademickiego i jako powód naruszenia przeze mnie dóbr podano iż zarzuciłam tej osobie brak kwalifikacji do oceny mojej pracy.

Ponownie powtórzę, iż o ile pamiętam nigdy nie negowałam kwalifikacji osoby uprawnionej do oceniania pracy nauczycieli akademickich do oceny mojej pracy jako nauczyciela akademickiego i to nie było moją intencją.

Oczywiście tak jak policzalna jest ilość publikacji naukowych i skatalogowanych jako naukowe, ilość wystaw też jest policzalna, można także policzyć ilość obrazów danej osoby na wystawie oraz ich powierzchnię, także i czas poświęcony na wykonanie danego dzieła również można uznać za kryterium, ale to dalej nie daje odpowiedzi na moje pytanie.

A ponieważ zakres powyższej sprawy może być znacznie szerszy niż w odniesieniu tylko do mojej osoby również w kontekście zapisów w Kodeksie Etyki P.Wr. oraz odpowiedzi Konwentu Rzeczników przy MNiSW, pozwolę więc sobie ponownie powtórzyć pytanie czy osoba uprawniona do oceniania pracy nauczycieli akademickich, a posiadająca habilitację w dziedzinie nauk technicznych, jaką jest architektura ma uprawnienia do oceniania i wystawiania opinii w dziedzinie twórczości artystycznej pracownika, który jest dyplomowanym artystą po ASP, nadmieniam iż Akademia Sztuk Pięknych to nie tylko inna uczelnia, ale nawet inne ministerstwo, ponieważ ASP podlegają Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego.

Jak mniemam Politechnika Wrocławska zatrudnia prawników specjalizujących się w różnych dziedzinach prawa, dlaczego więc do tej pory nie otrzymałam urzędowej odpowiedzi, np. w formie uchwały np. o poniższej treści, która skutecznie rozwiałby wszelkie wątpliwości w tym temacie:

osoba uprawniona do dokonywania ceny okresowej podległych mu pracowników, a posiadająca habilitację w dziedzinie nauk technicznych, jaką jest architektura ma uprawnienia do oceniania i wystawiania opinii w dziedzinie twórczości artystycznej pracownika, który jest „dyplomowanym” artystą po Akademii Sztuk Pięknych” .

Były J.M. Rektor prof. Tadeusz Więckowski w uchwale z Senatu P.Wr. dnia 18 lutego 2016 roku przyjął obecną postać Kodeksu Etyki Pracowników Politechniki Wrocławskiej, można więc było poddać zgłoszone przeze mnie wątpliwości do rozpatrzenia przez Rektorską Komisję ds. Etyki, również Senacka Komisja Odwoławcza mogła spróbować znaleźć takie rozwiązanie. Można było także zasięgnąć porady trzech działających na terenie P.Wr związków zawodowych.

Co jest powodem kolejnego zaniechania przez pracodawcę zajęcia się ważnymi sprawami pracowniczymi i wzięcia na siebie odpowiedzialności. Dlaczego rozwiązaniem kolejnej sprawy pracodawca próbuje obarczyć pracownika.

Osobiście uważam iż osoba mająca uprawnienia do dokonywania okresowej oceny pracy nauczycieli akademickich, również mogłaby zwrócić się do pracodawcy prośbą wyjaśnienia i z zapytaniem dlaczego do tej pory tego nie zrobiono, bo wszystko wskazuje iż oboje możemy zostać obciążeni rozwiązaniem sprawy, którą skutecznie powinien się zająć pracodawca.

Na stronie http://pwr.edu.pl/uczelnia/europejska-karta-naukowca (dostęp 20.04.2018) widnieje informacja iż:

W czerwcu 2016 r. Komisja Europejska przyznała Politechnice Wrocławskiej prestiżowe logo „HR Excellence in Research”. Nadawane jest ono instytucjom, które stosują zasady Europejskiej Karty Naukowca i Kodeksu postępowania przy rekrutacji pracowników naukowych

Przyjęte w 2005 r. przez Komisję Europejską Karta i Kodeks opisują prawa i obowiązki, jakim podlegają zarówno naukowcy, jak i instytucje ich zatrudniające. Oba dokumenty zwracają uwagę na potrzebę tworzenia dobrych i stabilnych warunków pracy dla uczonych na każdym etapie ich ścieżki zawodowej. Instytucje działające w sferze badawczo-rozwojowej m.in. uczelnie, które wdrożą zasady Karty i Kodeksu do swoich wewnętrznych regulacji i ustalą standard ich stosowania zostają wyróżnione logiem Human Resources Excellence in Research”

Jak zatem zagwarantować aby regulacje zawarte w Regulaminach Pracy, Statutach oraz Kodeksach Etyki były rzeczywiście stosowane, bo w praktyce często przestrzegane jest tzw. „prawo zwyczajowe”. Jak postępować i co można uczynić jeżeli pracodawca, którym jest wyższa uczelnia „zrobi co zechce”. Czy nowa Ustawa rozwiąże ten problem skutecznie?

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,

Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?

Cyprian, Kamil Norwid

– cdn –

Poprzednie części cyklu „Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing to:

Pierwsza https://nfamob.wordpress.com/2016/05/22/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing/

Druga: https://nfamob.wordpress.com/2016/10/02/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing-ciag-dalszy/

Trzecia: https://nfamob.wordpress.com/2017/02/25/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing-zakonczenie/

Pragnę przekazać wyrazy najgłębszego szacunku oraz wsparcia dla osób znajdujących się w sytuacji podobnej do mojej.

dr inż. arch., mgr sztuk plastycznych Ewa, Małgorzata Górska

Zakład Rysunku, Malarstwa i Rzeźby

Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej

 

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing ? – fakty 1

info mobbing

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing ? – fakty 1.

Poprzednie części to:

Cześć pierwsza: https://nfamob.wordpress.com/2016/05/22/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing/

Część druga: https://nfamob.wordpress.com/2016/10/02/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing-ciag-dalszy/

Część trzecia: https://nfamob.wordpress.com/2017/02/25/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing-zakonczenie/

W nawiązaniu do gorącego tematu jakim jest projekt Ustawy 2.0 prawo o szkolnictwie wyższym i nauce przygotowywany przez MNiSW i w kontekście mojej sytuacji jako nauczyciela akademickiego, pragnę się odnieść do już istniejących zasad regulujących funkcjonowanie Uczelni, zawartych w Regulaminach Pracy, Statutach i Kodeksach Etyki, których przestrzeganie często pozostawia dużo do życzenia.

Jak więc zagwarantować aby regulacje zawarte w Regulaminach Pracy, Statutach oraz Kodeksach Etyki były rzeczywiście stosowane, bo w praktyce często przestrzegane jest tzw. „prawo zwyczajowe” oraz zasada, już nawet nie „szklanego sufitu” ale „ochronnej pancernej szyby” oddzielającej „dr” od „dr hab.” i „prof.”, która gwarantuje tym drugim bardzo duże poczucie bezpieczeństwa. Jak postępować i co można uczynić jeżeli pracodawca, którym jest wyższa uczelnia „zrobi co zechce”.

Czy nowa Ustawa rozwiąże ten problem skutecznie?

Zanim zdecydowałam się na wszczęcie postępowania sądowego w styczniu 2017 r. zwróciłam się o pomoc do instytucji niejako zwierzchniej w stosunku do wyższych uczelni i w maju 2016 roku zgłosiłam wniosek do Konwentu Rzeczników MNiSW. – (szczególny podałam w części drugiej cyklu „Politechnika Wrocławska …)

W odpowiedzi otrzymałam pismo od Pani Przewodniczącej z dnia 27.12.2016 z niniejszą Uchwałą:

Uchwała.PNG

We wniosku do Konwentu zwróciłam się o dokonanie oceny i wydanie opinii w sprawie złamania zasad dobrych praktyk w nauce i pracy akademickiej w zakresie przestrzegania przepisów prawa pracy oraz wartości i zasad etosu akademickiego przez Dziekan Wydziału Architektury prof. Elżbietę Trocką–Leszczyńską oraz J. M. Rektora Politechniki Wrocławskiej, prof. Tadeusza Więckowskiego.

Osobiście uważam, że odpowiedzialność ówczesnego Rektora Politechniki Wrocławskiej – jako najwyższej uczelnianej instancji – za rozpoznanie i rozwiązanie zgłoszonych przez mnie nieprawidłowości była większa niż Dziekan Wydziału, natomiast w Uchwale Konwentu Rzeczników nazwisko ówczesnego Rektora nawet się nie pojawiło.

W Uchwale stwierdzono iż zarówno Dziekan jak i Rektor uczynili wszystko aby sporną sprawę rozwiązać.

W cyklu artykułów pt. „Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing?” opisałam starania, aby rozwiązać drogą wewnętrzną istniejący od 2011 roku konflikt pomiędzy mną a moim bezpośrednim przełożonym.

Pozwolę sobie zatem podać do wiadomości publicznej fakty, które sygnalizowałam władzom Wydziału oraz Uczelni jako nieprawidłowości i które przedstawiłam w skierowanym do Konwentu Rzeczników wniosku. Nierozwiązanie wówczas sprawy pozostały nierozwiązane i zataczają coraz szersze kręgi, a ja ponoszę coraz większe konsekwencje.

Zanim jednak przejdę do szczegółów, chciałabym przedstawić adekwatne do sprawy postanowienia Regulaminu Pracy oraz Kodeksu Etyki Politechniki Wrocławskiej.

A zatem do obowiązków pracodawcy należy:

  • prawidłowe naliczanie i terminowe wypłacanie pracownikom wynagrodzenia…
  • kierownicy jednostek organizacyjnych ponoszą odpowiedzialność za prawidłowe ustalanie czasu pracy podległych pracowników oraz jego właściwe rozliczanie i prowadzenie ewidencji czasu pracy.

Według Kodeksu Etyki Nauczyciele Akademiccy, Pracownicy Naukowi, Naukowo-Badawczy i Władze Politechniki Wrocławskiej w zakresie organizacji i administracji powinni m. In.:

  • dbać o pełną przejrzystość podejmowanych działań

We wniosku do Konwentu napisałam iż dwukrotnie, w czasie mojej nieobecności, w tajemnicy przede mną zmieniono wystawione przeze mnie niedostateczne oceny. Za pierwszym razem ocenę zmienił mój bezpośredni przełożony, za drugim koleżanka z zespołu, z kręgu bliskich współpracowników przełożonego.

O pierwszej zmianie oceny dowiedziałam się po powrocie z urlopu dla poratowania zdrowia, od studenta.

O kolejnej zmianie wystawionej przeze mnie oceny, w następnym roku, dowiedziałam się ze standardowo wysyłanego systemowego maila. W komunikacie było podane nazwisko pracownicy administracji, która dokonała zmiany, więc poprosiłam o wyjaśnienia i przywrócenie pierwotnej oceny. Jak mi wytłumaczono, w dziekanacie stawiła się studentka, która twierdząc iż poprawiła ocenę u koleżanki z zespołu, poprosiła o zmianę wystawionej przeze mnie oceny, zapewniając iż wyraziłam na taką zmianę zgodę. Być może doszło również do co najmniej przekroczenia uprawnień, ponieważ przy zmianach ocen w protokołach wymagany był, przynajmniej ode mnie, podpis.

Gdybym nie śledziła pracowniczych maili, co robiłam pomimo tego iż przebywałam na kolejnym urlopie dla poratowania zdrowia, o niczym bym się nie dowiedziała.

Na skutek zaniechania zarówno przez Dziekan jak i Rektora zajęcia się zgłoszoną przeze mnie sprawą zmiany wystawionej oceny, poniosłam – ze względu na zarzut przedawnienia – straty finansowe w wysokości 735 złotych. Mogło również dojść do niezgodności procedur organizacji procesu dydaktycznego z Regulaminem Pracy.

Przeglądając strony Jednolitego Systemu Obsługi Studentów (JSOS), zorientowałam się iż w wykazie prowadzonych przeze mnie grup nie ma właśnie tej grupy plenerowej, do której uczęszczał student, któremu mój bezpośredni przełożony „poprawił” ocenę.

Rozpoczęłam cykl działań mających na celu ustalenie co się stało z „moją” grupą. Okazało się iż prowadzenie grupy, w której zajęcia poprowadziłam zostało przypisane mojemu bezpośredniemu przełożonemu.

Pragnę zwrócić uwagę na fakt, że w tej sytuacji „poprawa” wystawionej przeze mnie oceny niedostatecznej była legalna, aczkolwiek w stosunku do mojej osoby jest to duże nadużycie.

Wystąpiłam więc z pismem do J.M. Rektora prof. Cezarego Madryasa z prośbą o wyjaśnienia, zważywszy na fakt iż przypisanie mojemu bezpośredniemu przełożonemu grupy, w której poprowadziłam zajęcia mogło wiązać się z wypłaceniem przełożonemu wynagrodzenia za moją pracę.

W odpowiedzi otrzymałam pismo od Prodziekana Wydziału Architektury ds. Nauki i Kształcenia Kadry prof. dr hab. inż. arch. Roberta Masztalskiego, w którym pisze iż roszczenia ze stosunku pracy ulegają przedawnieniu z upływem 3 lat od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne, w związku z czym moje roszczenia uległy przedawnieniu. Tylko tyle, ani słowa wyjaśnień, o które prosiłam.

Zgłosiłam więc na policji podejrzenie o przywłaszczenie mienia, w związku z czym wszczęto dochodzenie w sprawie przestępstwa określonego w art. 284 par.1 KK. Dochodzenie w sprawie umorzono wobec braku znamion czynu zabronionego, na co dokonałam zażalenia. Sprawę niewypłacenia mi należności za wykonaną pracę zgłosiłam również do Państwowej Inspekcji Pracy, która potwierdziła zasadność mojego zgłoszenia.

W wyjaśnieniach dla zaistniałej sytuacji pracodawca kładł nacisk na moją nieobecność związaną z urlopem dla poratowania zdrowia jako przyczynę tzw. „niedopatrzenia”, czyli pośrednio przerzucono odpowiedzialność na mnie, tłumacząc iż to właśnie ze względu na moją nieobecność, przy czym zgodnie z procedurami organizacji procesu dydaktycznego obowiązek wpisania ocen przejął mój bezpośredni przełożony, który również podpisał dokument powierzenia zajęć, zrealizowanych wcześniej przeze mnie.

Bodajże od roku akademickiego 2010/2011 wprowadzono zaliczanie praktyk rysunkowych przeprowadzonych w okresie wakacyjnym semestru letniego do semestru zimowego następnego roku akademickiego.

Praktykę rysunkową poprowadziłam pod koniec czerwca 2012 r., podanie o urlop dla poratowania zdrowia złożyłam w pod koniec lipca 2012 r. listę zaliczeń przekazałam bezpośredniemu przełożonemu w październiku 2012 roku, a powierzenia zostały podpisane pod koniec stycznia 2013 roku.

Dokument powierzenia – wykonania zajęć jest podstawą do wypłacenia wynagrodzenia za przeprowadzone zajęcia dydaktyczne, tu nie ma miejsca na słowo „pomyłka”. Bezpośredni przełożony, pełniący od lat funkcje kierownicze, wiedział iż wynagrodzenie za wykonaną pracę nie zostanie mi wypłacone.

Czy nie można było skonsultować mojej sprawy z uczelnianymi specjalistami w dziedzinie prawa pracy np. radcą prawnym Politechniki. Czy pół roku, to był dla władz Wydziału zbyt krótki czas, aby znaleźć rozwiązanie lepsze od sygnowania nieprawdy (powierzenie innej osobie zajęć, które ja przeprowadzałam) i pozbawienia mnie wynagrodzenia za wykonaną pracę.

Jakie jest powszechnie przyjęte postępowanie wobec osoby, która poniosła straty na skutek czyjejś pomyłki lub niedopatrzenia. O ile mi wiadomo, są to przeprosiny, zwrot poniesionych strat, a nawet zadośćuczynienie.

Taką też miałam nadzieję występując do J. M. Rektora Cezarego Madryasa o odstąpienie od zarzutu przedawnienia i wypłacenie mi wynagrodzenia wraz ustawowymi odsetkami. Odpowiedź otrzymałam od Prorektora ds. Nauczania prof. Andrzeja Dziedzic, który podtrzymał stanowisko Prodziekana Wydziału Architektury ds. Nauki i Kształcenia Kadry prof. dr hab. inż. arch. Roberta Masztalskiego. Od zarzutu przedawnienia nie odstąpiono, nie otrzymałam wynagrodzenia za wykonaną pracę.

– cdn. –

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,

Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?

Cyprian, Kamil Norwid

Zanim wystosowałam prośbę do J.M. Rektora zwróciłam się do Prezydium Rady Zakładowej ZNP przy Politechnice Wrocławskiej o reprezentowanie mnie jako pracownika w sprawie zrzeknięcia się Politechniki Wrocławskiej, jako dłużnika z zarzutu przedawniania i wypłacenia mi zaległego wynagrodzenia. Prezydium, powołując się na art.30 ust. 2 o Związkach Zawodowych podjęło decyzję o nie wyrażeniu zgody na obronę moich pracowniczych praw.

Pragnę przekazać wyrazy najgłębszego szacunku oraz wsparcia dla osób znajdujących się w sytuacji podobnej do mojej.

dr inż. arch., mgr sztuk plastycznych Ewa, Małgorzata Górska

Zakład Rysunku, Malarstwa i Rzeźby

Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej

Mamy do czynienia z pomiataniem ludźmi, traktowaniem uniwersytetu jako źródła łupów, które należą się silniejszemu

mobbing lektura

Herbert Kopiec

W kręgu nibyprofesorów i prawdziwych kapusiów.

Jeśli grupa specjalistów zachowuje się jak motłoch, wyrzekając się swych normalnych wartości, nauka jest już nie do uratowania”    ( T. S. Kuhn)

….

Byłem świadkiem, a nie umiałem dać świadectwa – napisał poeta.

Pełna dramatyzmu i niespełnienia przestroga zawarta w tych słowach przesądziła o nasyceniu tego felietonu wątkami osobistymi. Wszak byłem świadkiem i chcę dać świadectwo. Wiem, że to nie tylko moja powinność, ale intelektualny i moralny obowiązek, gdyż to, co niezapisane, jakby nie istniało.

Będę sięgał do tego, co już kiedyś (w 2014 r) napisałem do Sądu Rejonowego w Gliwicach w piśmie procesowym przeciwko Gliwickiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości o przywrócenie do pracy. Polemizuję w nim ze świadkami pozwanej uczelni (dwaj profesorowie wywodzący się z lewackiej, postmodernistycznej formacji ideologicznej), którzy w ramach tzw. okresowej oceny nauczyciela akademickiego wystawili mi ocenę negatywną. Potem było już z górki.

Straciłem pracę. Trudno nie upatrywać w tym związku z działalnością wzmiankowanego wyżej kapusia Denisa. Nie spodobałem się lewoskrętnym profesorom, postępowym EDUKATOROM jako konserwatywny nauczyciel akademicki, teoretyk wychowania i już! Zakwestionowali i zdyskwalifikowali moje kompetencje (i to się akurat spodobało rektorowi uczelni z ubeckim uwikłaniem, jak się później okazało), mimo że miałem mocną, niekwestionowaną pozycję zawodową, poświadczoną przez kilku najwybitniejszych polskich pedagogów.

Dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego (prof.H.M.) swego czasu napisał: dr Herbert Kopiec jest pracownikiem bardzo cenionym i znanym w szerszych kręgach teoretyków wychowania w PolsceW kontekście rozważanej dezubekizacji środowiska akademickiego warto sprawie przyjrzeć się bliżej, aby zrozumieć, że jest ona niezbędna. Okaże się bowiem, że ludzkie miernoty (a takie obecne są przecież w każdej populacji) sztucznie wykreowane na profesorów, rektorów, tzw. intelektualistów transformatywnych, dziwnie niekiedy w swym zapale przypominających niegdysiejszych budowniczych cywilizacji socjalistycznej, są w stanie wyrządzić więcej zła, niż nam się to na ogół wydaje.

Etos zawodowy profesora

Wedle słownika Bobrowskiego (Wilno 1844) słowo profesor pochodzi od czasownika profiteor, proffssus sum profiteri, który oznacza tyle, co jawnie wyznawać, otwarcie twierdzić, publicznie zeznać. Właśnie z tego powodu znaczenia nabiera dokładne i wszechstronne badanie przeszłości, drogi życiowej konkretnego profesora, zwanego czasem edukatorem, czyli śledzenie tego, co profesor jawnie wyznaje, otwarcie twierdzi i publicznie zeznaje. Zauważmy zatem, że profesor musi być człowiekiem niezależnym in­telektualnie oraz materialnie. Taki status profesora został wypracowany przez wieki. Wszak społeczeństwo musi mieć dostęp do prawdy, głoszonej niezależnie od rządzących partii i związanych z tym racji politycznych. W 1946 r. profesor Stanisław Pigoń (UJ) odważnie i ostro zauważył, że nie ma wolności nauki bez wolności uczonego, a wolność uczonego polega również na wolności od szczucia. Tymczasem pracownicy nauki i instytucje naukowe bywają dziś przedmiotem szczucia różnych nieodpowiedzialnych czynników. Czy to spostrzeżenie straciło na aktualności? W żadnym wypadku.

Opowiem dziś o mniej znanym, można powiedzieć profesjonalnym zaszczuwaniu m.in. pracowników naukowych, które było/jest prowadzone z wykorzystaniem wyrafinowanych technik i metodologii psychologii naukowej. Chodzi o metodę niszczenia zazwyczaj wybitnych ludzi funkcjonującą pod zgrabną, trzeba to przyznać, nazwą:

Systematyczna organizacja niepowodzenia zawodowego

Otóż w Poczdamie, w NRD istniała Wyższa Szkoła Prawnicza.Podlegała Ministerstwu Bezpieczeństwa Państwowego i uczyła oficerów Stasi psychologii operacyjnej. W ramach tego kierunku funkcjonowaładestrukcja operacyjna, której celem było rozbicie, paraliż, dezorganizacja i izolacja wrogo-negatywnych sił. W materiałach naukowych szkoły znajdowały się precyzyjne opisy, w jaki sposób neutralizować niepokornych twórców, przedstawicieli świata kultury i nauki.

Jedną z ulubionych i powszechnie stosowanych metod Stasi była metoda oficjalnie nazwana systematyczną organizacją niepowodzenia zawodowego (Fronda nr 52 2009).

Jeśli jakiś pracownik naukowy w swojej aktywności zawodowej nie spodobał się władzy (był nieposłuszny w myśleniu, nazbyt samodzielny i nieskory do skundlenia, lizusostwa, napisał tekst, wygłosił wykład, itp, używając współczesnej terminologii – politycznie niepoprawny) następował zmasowany zorganizowany atak.

Na wrogiej sile w ramach przygotowanej nagonki nie pozostawiano suchej nitki. Jej celem było przekonać otoczenie, że taka osoba kieruje się w życiu niskimi pobudkami, a więc przyzwoity człowiek nie powinien mieć z nią nic wspólnego.

Chodziło o zdyskredytowanie i wyizolowanie upatrzonej ofiary w jej środowisku.

Z moich osobistych doświadczeń wynika, że metoda systematycznej organizacji niepowodzenia zawodowego znana była również w Polsce.

Choć zabrzmi to nieskromnie, byłem prawie od trzydziestu lat nękany i zaszczuwany w każdej uczelni, w której byłem zatrudniony (chlubny wyjątek stanowiła Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna Ignatianum w Krakowie, oddział w Sosnowcu).

Z imponującą zręcznością natomiast posługiwał się wzmiankowaną metodą mój chlebodawca – rektor Gliwickiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości, dr inż. Tadeusz Grabowiecki TW Jan, działacz opozycji w PRL, który został uznany przez sąd za tajnego współpracownika komunistycznych służb bezpieczeństwa i kłamcę lustracyjnego (Nowiny Gliwickie,4.10.2017).

Istotną nowością w arsenale zastosowanych wobec mnie gier operacyjnych na terenie GWSP było wprowadzenie w nie pracowników nie będących nauczycielami akademickimi, m.in. uczelnianej szatniarki (zob. Oświadczenie studentki).

pismo

Rzecznik dyscyplinarny ds nauczycieli akademickich GWSP
2011 -06-22 Dr hab.Małgorzata Nitka

„Oświadczenie

W związku z nagonką na Dr. Kopca ,chciałabym  się odnieść do oświadczenia napisanego w dniu 29.05.2011 przez koleżanki będące uczestnikami zdarzenia w szatni,
które ukazywało wrogi stosunek do naszego wykładowcy.
Zdarzenie, o którym chcę wspomnieć miało miejsce również w szatni jest bezpośrednio związane z tą samą panią szatniarką Zofią —-  
Szatniarka będąc świadkiem konwersacji  między mną , a koleżanką i słysząc o
mających się rozpocząć zajęciach z Dr.Kopcem, wtrąciła  złośliwy  komentarz, cyt: „To współczuję”
Pisząc powyższe oświadczenie chciałam udowodnić, że Pani Zofia — wrogo nastawia
studentów  do Doktora Kopca”

Najwyraźniej uznano, że istnieje konieczność podjęcia wobec mnie wspomagających działań dezintegracyjnych, licząc na moje ewentualne nerwowe załamanieOsobliwością tego nowego elementu gry operacyjnej była próba wykreowania mnie na niezrównoważonego, agresywnego chuligana, grasującego po uczelni i obrażającego Bogu ducha winnych  ludzi.

Felieton daje zbyt mało miejsca dla prezentacji wątku mojej rzekomej agresywności. Zmusza do selekcji., przytoczmy więc jako symptomatyczne następujące stwierdzenia profesora K.R., notabene tego samego, który wyznał mi ongiś, że profesor z doktorem na uczelni może zrobić wszystko.

Nie żartowałW GWSP wyodrębniono pokój profesorski, do którego doktor nie miał wstępu. Zwykłe wejście do tego pokoju (będzie o tym za chwilę) uznane zostało przez profesora K.R. jako brutalne najście, wtargnięcie. Powód (czyli Herbert Kopiec – przypomnienie moje) swoim zachowaniem w miejscu pracy czyni strach przed innymi nauczycielami. W zupełności mógłby zostać oskarżony (…)o uporczywe nękanie (…)Mnie obraził w holu uczelni (…) przy studentach, krzycząc: „pan jest tchórzem”. Potem biegł przede mną i zastawiał mi drogę (…).Innym razem wtargnął do pokoju profesorskiego (…) i tam publicznie nazwał mnie “fafikiem” i “cynglem”. Po ponownym wtargnięciu do pokoju profesorskiego za godzinę zapytałem czy “fafik” znaczy pies, a powód nie zareagował” – zeznawał w Sądzie Pracy (zob. protokół z dnia 25.10.2013.) profesor K.R.

Choć upłynęło już parę lat od mojego rzekomego bezeceństwa (K.R. nazywał je niekiedy czynną napaścią słowną podważającą jego autorytet), wciąż nie bardzo wiem, jak zareagować ?

Przytoczmy jeszcze inny przykład pogardy, zdziczenia ujętego w słowa profesora wobec doktora i jego studentów. Oto pani profesor (incydent w tym przypadku miał miejsce na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UŚ) uznała, że ma zbyt mało grup seminaryjnych i podjęła w związku z tym stosowną decyzję, o której zainteresowane strony (tj. doktor i jego studenci) dowiedziały się z karteczki naklejonej na drzwiach seminaryjnej sali: Uwaga! Dawna grupa proseminaryjna dra (tu nazwisko) Obejmuję tę grupę jako moje seminarium. Zajęcia odbywać się będą we wtorki od 14-17. Poniżej podpis, który miłosiernie pominiemy.

No cóż, gdy mamy do czynienia z pomiataniem ludźmi, traktowaniem uniwersytetu jako źródła łupów, które należą się silniejszemu, to warto pamiętać, że słowa w pewnych warunkach są formą przemocy, dla której siła fizyczna jest tylko uzupełnieniem.

Dzisiaj już wiemy, że wśród liderów akcji antylustracyjnej w 2007 r. byli dawni tajni współpracownicy służb PRL, by ich własna przeszłość nie została odkryta. Publikacje na temat powiązań wyższych uczelni ze służbą bezpieczeństwa, które ukazały się swego czasu w Niemczech, dowodzą, że nie można pisać ani historii poszczególnych placówek edukacyjnych, ani biografii uczonych, nie sięgając do akt bezpieki (E. Matkowska, System. Obywatel NRD pod nadzorem tajnych służb,Gazeta Polska ,2004).

Bywa więc, że członkowie społeczności uczonych, ukrywając niechlubne fragmenty swoich życiorysów, bezczelnie wyznaczają standardy tego, co społecznie określa się jako stosowne lub niestosowne. W efekcie mamy do czynienia z sytuacjami, które miały miejsce w niektórych uczelniach. Gdy w Uniwersytecie Toruńskim ujawnieni zostali kolejni współpracownicy SB wśród profesorów astronomii, doktoranci i studenci wystosowali w ich obronie pismo, które i logicznie, i rzeczowo było absurdalne. Bronią swoich profesorów i otwarcie oznajmiają, że ich współpraca z SB nie ma dla nich najmniejszego znaczenia (Odwrót moralności, Gazeta Polska 2009.).

Kto wychował tych ludzi? Kto ukształtował ich stosunek do lustracji i standardy myślenia? Ano ci, którzy przez niemal 20 lat nie mieli odwagi powiedzieć prawdy o sobie. Słowem: Jeśli agenci służb PRL, czyli ludzie, którzy pomagali zwalczać dążenia do demokracji w Polsce i wspomagali sowiecką kontrolę nad Polską, dzisiaj wpływają na myślenie społeczeństwa o tym, jak mamy myśleć o lustracji, to tak, jakby kodeks karny pisali przestępcy (Nasza Polska 27. 01. 2009.)

Te zasmucające zachowania dowodzą, do jakiego stopnia system komunistyczny zniewolił ludzi, od których dziś, po jego oficjalnym upadku, oczekuje się racjonalnego spojrzenia na rzeczywistość……

{cały tekst – https://nfapat.wordpress.com/2018/03/07/w-kregu-niby-profesorow-i-prawdziwych-kapusiow/

Tekst opublikowany w Kurierze WNET -Kurier Śląski, marzec 2018 r.

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing? –zakończenie

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing? –zakończenie”

Po wieloletnich usiłowaniach, aby rozwiązać moją sprawę drogą wewnętrzną został złożony pozew do Sądu Pracy. Zatem obecny wpis kończy cykl artykułów pt „Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing?”, w których opisałam moją historię i przedstawiłam ją do publicznej wiadomości na niniejszej stronie.

Poprzednie części to:

Cześć pierwsza: https://nfamob.wordpress.com/2016/05/22/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing/

Część druga: https://nfamob.wordpress.com/2016/10/02/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing-ciag-dalszy/

Pragnę uzupełnić niektóre z zagadnień podanych do opinii publicznej w poprzednich artykułach.

Zgodnie z planami jakie przedstawiłam w pierwszej części skierowałam pismo z prośbą o ponowne rozpatrzenie mojej sprawy przez obecnego J.M. Rektora Politechniki Wrocławskiej profesora Cezarego Madryasa. Zdaję sobie sprawę z tego, że Rektor nie musi się zajmować wszystkimi sprawami osobiście, przekazując problemy do rozwiązania upoważnionym do tego podwładnym, lecz odpowiedź, którą otrzymałam przeszła moje najśmielsze oczekiwania w negatywnym tego słowa znaczeniu.

W moim piśmie z dnia 27.10.2016 r. napisałam:

Cyt::„[…]Wystosowałam do byłego J.M. Rektora dwa pisma: jedno z dnia 10.07.2015 r. (zał. nr 1) oraz kolejne z dnia 28.12.2015 r. które zwierało również prośbę o poważne potraktowanie mojej skargi (zał. nr 2). W żadnym z wystosowanych pism nie wnioskowałam o stwierdzenie czy w moim miejscu pracy stosowany jest wobec mnie mobbing oraz stalking, ponieważ takie uprawnienia posiada jedynie sąd w oparciu o materiał dowodowy. Prof. Tadeusz Więckowski nie odniósł się do moich próśb o rozwiązanie zgłaszanych problemów, ale powołał „Komisję ds. rozwiązania sprawy” (pisownia oryginalna), która autorytatywnie stwierdziła, iż wobec mnie mobbingu, stalkingu i szykan w miejscu pracy nie stosowano[…]”

W odpowiedzi z dnia 16.11.2016 r otrzymałam:

Cyt:”[…]Zgodnie z jego przepisami (Zarządzenia) Rektor zobowiązany jest powołać komisję do wyjaśnienia sprawy i udzielenia odpowiedzi pracownikowi w każdym przypadku zgłoszenia takich zarzutów przez pracownika. Zarządzenie to nie przewiduje możliwości powołania komisji tylko na wniosek pracownika albo procedowanie w innym trybie, niż określony w ww. Zarządzeniu. W związku z tym, iż Pani twierdzenia dotyczyły mobbingu, jaki miałby być stosowany wobec Pani, JM Rektor Politechniki Wrocławskiej prof. dr hab. inż. Tadeusz Więckowski powołał komisję, której celem było wyjaśnienie sprawy[…].”

W każdym z pism, począwszy od wniosku złażonego do Komisji Pojednawczej z dnia 11.02.2013 r. prosiłam, wręcz domagałam się konfrontacji w sprawie z zakresu „dóbr osobistych”

Cyt:„[…]Taka agresywna, bezsensowna reakcja jest jednym z wielu skutków procesu oczerniania, pozbawiania wiarygodności i reputacji. Świadkami są pracownicy, studenci, a może i osoby postronne[…]”

Poprzez pismo złożone do Dziekan Wydziału z dnia 19.05.2014 roku,

Cyt:„[…]Działania, które odbieram jako naruszanie mojej godności pracowniczej oraz osobistej:

  • tworzenie konfliktu dookoła mojej osoby,

(zał. nr 1 – Uzasadnienie wniosku do Komisji Pojednawczej oraz

Uzasadnienie p.1, 2)”

I skończywszy na piśmie skierowanym do byłego J.M. Rektora profesora Tadeusza Więckowskiego z dnia 10.07.2016 roku (oraz z dn. 28.12.2015 r.):

  1. Spowodowanie usunięcia skutków szykan:

  • Spowodowanie ujawnienia wszystkich informacji, którymi mnie zniesławiano, osób, które to robiły, konfrontacji z faktami oraz usunięcia skutków”

W dalszym ciągu odpowiedzi z dnia 16.11.2016 roku jest napisane:

[…]Komisja swoje czynności prowadziła wnikliwie i rzetelnie. Każdy z pracowników Wydziałowego Zakładu Rysunku, Malarstwa i Rzeźby uzyskał możliwość swobodnej wypowiedzi. Pracownikom zapewniono anonimowość, m.in. poprzez wyłączenie się przewodniczącej komisji – Dziekan Wydziału Architektury z tej części prac. Nie są zatem prawdziwe Pani twierdzenia, jakoby Pani prof. dr hab. inż. Elżbieta Trocka-Leszczyńska uzyskała „dostęp do wypowiedzi” Pani współpracowników na Pani temat, bowiem jak wskazano powyżej, nie uczestniczyła ona w spotkaniach z pracownikami. Ponadto nigdy nie powstał żaden protokół dokumentujący przebieg tychże spotkań, do którego ewentualnie mogłaby mieć wgląd. Przewodnicząca komisji została natomiast poinformowana o ogólnym wydźwięku wypowiedzi pracowników nt. sytuacji w Zakładzie. Z wypowiedzi tych wynikało jednoznacznie, iż ocena tych osób odbiega od tej dokonanej przez Panią[…]”

Odmówiono mi zatem konfrontacji w zakresie tzw. „dóbr osobistych”, ale za to otrzymałam odpowiedź na inny zarzut:

Cyt: […]W drugim piśmie wystosowanym do byłego J.M. Rektora informowałam o zamiarach skierowania sprawy na drogę sądową, będąc w posiadaniu takiej informacji były J.M. Rektor powierzył przewodniczenie Komisji, zwierzchnikowi jednostki, którą przyjdzie mi skarżyć. Będąc przewodniczącą Komisji p. Dziekan Wydziału uzyskała dostęp do całości dokumentacji złożonej w obu pismach oraz do wypowiedzi moich współpracowników na mój temat.[…]”

 

W efekcie otrzymania pisma o takiej treści osobiście zwróciłam się do J.M. Rektora o pomoc. Zostałam zapewniona, że sprawa rozwiązania zgłaszanych problemów zostanie rozpatrzona.

W ostatnim piśmie poruszyłam również kwestię wykształcenia i uprawnień zawodowych. Czy recenzentem w „punktowanym” naukowym piśmie Wydziału Architektury (9 punktów MNiSW w roku 2016) w specjalności malarstwo może być mój bezpośredni przełożony dr hab. inż arch., który nie ma wykształcenia plastycznego i o ile mi wiadomo nie ma również wykształcenia uniwersyteckiego z dziedziny historii sztuki, a habilitacyjna monografia odnosi się do autonomicznych architektonicznych rysunków. Dlaczego nie pracownicy, którzy takie wykształcenie posiadają, którzy posiadają w tej dziedzinie naukowe stopnie i są praktykami, np. kolega, który ukończył architekturę oraz ASP i habilitował się w dziedzinie malarstwa, czy też koleżanka, która doktoryzowała się w dziedzinie malarstwa i jest znaną artystką-malarką. Czy może również, nie mając odpowiedniego wykształcenia w dziedzinie sztuki wystawić uzasadnienie oceny dostatecznej „mało znacząca działalność twórcza”.

Czy brak plastycznego wykształcenia u osoby wykładającej plastyczne przedmioty na wyższej uczelni jako starszy wykładowca powinien być powodem do publicznie eksponowanej dumy – artykuł na stronie Pryzmatu: http://www.pryzmat.pwr.edu.pl/ludzie-politechniki/89 (dostęp 16.10.2016 r.) Jaki jest wpływ takich stwierdzeń na studentów Wydziału Architektury, na ich szacunek do wiedzy i umiejętności, do wykształcenia. A co z pracownikami Zakładu, którzy takie wykształcenie posiadają, nawet podwójne (Architektura, ASP) i są znanymi artystami. „Nie matura, lecz chęć szczera…”.

Dziedzina sztuki jest chyba jedyną w której członkostwo w organizacji związkowej (ZPAP) ciągle umożliwia się uzyskanie doktoratu osobom które nie mają wyższych studiów plastycznych, stawiając ich na równi z osobami posiadającymi w tej dziedzinie wykształcenie, a przecież obecnie studia na ASP można podjąć w każdym wieku.

W pierwszej części podjęłam również zagadnienie związane z moimi współpracownikami będącymi członkami „Solidarności”. Napisałam,

Cyt: „[…] od dwóch „współpracowników” z zespołu, którzy podkreślali swoją przynależność do NSZZ „Solidarność” przy P.Wr. mogłabym oczekiwać przynajmniej nie angażowania się we wrogie zachowania”

Wówczas nie wiedziałam, nie podano tego do wiadomości, ani nikt się nie „pochwalił” ilu w zespole jest członków tego Związku Zawodowego i jak ważne pełnią funkcje w kadencji 2014-18, a mianowicie:

  • Społeczny Inspektor Pracy,
  • Delegat z ramienia „Solidarności” na Walne Zebranie Delegatów Krajowej Sekcji Nauki oraz delegat Wrocławskiego Ośrodka na Walne Zebranie Delegatów KSN.

Z tego wniosek iż zespół w którym pracuję powinien być wręcz modelowy z zakresie przestrzegania prawa pracy, etyki zawodowej oraz etosu akademickiego, nie mówiąc już o pracowniczych relacjach. W sprawie tego co ma miejsce w zespole zwróciłam się do przedstawiciela NSZZ „Solidarność” na Wydziale Architektury. W odpowiedzi, bez jakiejkolwiek rozmowy ze mną otrzymałam stwierdzenie iż:

Cyt„[…] Ponieważ jest Pani członkiem ZNP w Politechnice Wrocławskiej, (jestem przedstawicielem tego związku na Wydziale), sugeruję włączenie tej organizacji do rozwiązania Pani problemu. W mojej ocenie sytuacja w Pani miejscu pracy nie ma charakteru konfliktu pomiędzy organizacjami związkowymi”

Ponieważ powyższe stwierdzenie nie stanowiło odpowiedzi na moją prośbę, wystosowałam więc pismo (z dn. 25.11.2016 r) do pana dr inż. Tomasza Wójcika Przewodniczącego Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” w Politechnice Wrocławskiej. W piśmie pokreśliłam iż w niniejszej sprawie występuję jako pracownik, a nie związkowiec, wykluczyłam jakąkolwiek sugestię konfliktu między związkami i poprosiłam zaangażowanie związku w obronie moich pracowniczych praw. Nie otrzymałam na nie odpowiedzi, ani żadnej „zwrotnej” reakcji w mojej sprawie. Korespondencję przekazałam na ręce J.M. Rektora jako uzupełnienie zagadnień zgłoszonych w skierowanych do Niego piśmie.

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala
?

Cyprian Kamil Norwid

Pragnę przekazać wyrazy najgłębszego szacunku oraz wsparcia dla osób znajdujących się sytuacji podobnej do mojej.

dr inż. arch., mgr sztuk plastycznych Ewa, Małgorzata Górska,

Zakład Rysunku, Malarstwa i Rzeźby

Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing? – ciąg dalszy.

mobbing lektura

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing? – ciąg dalszy.

[ pierwsza część – https://nfamob.wordpress.com/2016/05/22/politechnika-wroclawska-ignoruje-mobbing/]

Dnia 23 maja 2016 roku zwróciłam się do Przewodniczącej Konwentu Rzeczników przy Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego prof. dr. hab Grażyny Skąpskiej o:

Cyt.: „dokonanie oceny i wydanie opinii w sprawie złamania zasad dobrych praktyk w nauce i pracy akademickiej w zakresie przestrzegania przepisów prawa pracy oraz wartości i zasad etosu akademickiego przez:

Dziekan Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej prof. dr hab. inż. arch. Elżbietę Trocką–Leszczyńską. Pani Dziekan zaniechała przeprowadzenia należytego postępowania mającego na celu zaprzestanie działań o znamionach mobbingu, oraz innego wrogiego postępowania jakie przez wiele lat przejawiał wobec mnie czynnie i biernie mój bezpośredni przełożony, (przełożony często powoływał się na poparcie moich „kolegów” z zespołu) oraz usunięcia skutków tych działań.

J. M. Rektora Politechniki Wrocławskiej prof. dr hab. inż. Tadeusza Więckowskiego. Pan Rektor zaniechał przeciwdziałania mobbingowi, zaniechał rozwiązania sprawy, z którą się do Niego zwróciłam, był nieobiektywny w doborze składu „Komisji ds. wyjaśnienia sprawy”.

Pragnę przypomnieć i podkreślić iż Zarządzenie byłego J.M. Rektora prof. Tadeusza Więckowskiego w sprawie zasad postępowania w przypadku zgłoszenia przez pracownika zarzutów dotyczących mobbingu weszło w życie dnia 11 grudnia 2015 roku, a więc po pięciu miesiącach od zgłoszenia przeze mnie skargi. a „Komisja d.s. wyjaśnienia sprawy” została powołana przez byłego J.M. Rektora 19.01.2016 r. Na przewodniczącą Komisji, J.M. Rektor powołał pełniącą obecnie kolejną kadencję Dziekan Wydziału Architektury prof. Elżbietę Trocką-Leszczyńską, która funkcję tę przyjęła, sygnując swoim podpisem zakończenie pracy Komisji. Odpowiedź otrzymałam w piśmie z dnia 4.04. 2016 r.

W programie uroczystej immatrykulacji studentów II stopnia w dniu 11.03.2016 roku widnieje szczególne uhonorowanie prof. Elżbiety Trockiej-Leszczyńskiej przez byłego J.M. Rektora (eBIP nr 997) :

Cyt.:

  • Wystąpienie Rektora

  • Immatrykulacja

  • Uhonorowanie prof. Elżbiety Trockiej-Leszczyńskiej Medalem P.Wr.

  • Wykład prof. Lothara Krolla, dziekana Wydziału Inżynierii Mechanicznej na Uniwersytecie Technicznym w Chemnitz pt. „Energooszczędne technologie dla ochrony klimatu”

  • Wręczenie odznaczeń państwowych, wyróżnień oraz stypendiów MNiSW

  • Nadanie tytułu Konsula Honorowego P.Wr.

Jako przedstawiciel niesamodzielnych pracowników do Rady Wydziału oddałam swój głos na prof. Elżbietę Trocką-Leszczyńską, aby pełniła funkcję Dziekana Wydziału w kadencji 2012-2016 r. Jako reprezentant niesamodzielnych pracowników Wydziału Architektury oddałam swój głos na prof. Tadeusza Więckowskiego aby pełnił godność i funkcję Rektora Politechniki Wrocławskiej w kadencji 2012-2016 r.

W części prezentacji programu wyborczego dotyczącej rozwiązywania tzw. konfliktów prof. T. Więckowski podkreślił iż preferuje wewnętrzny tryb rozwiązywania spornych spraw oraz zachęcił aby się do Niego zwracać o pomoc. Jako pracownik oraz jako reprezentant niesamodzielnych pracowników Wydziału Architektury Politechniki Wrocławskiej czuję się oszukana.

W czasie kiedy zwracałam się do J.M. Rektora o pomoc nie byłam jedynym pracownikiem borykającym się z „niegodnym” postępowaniem wobec pracownika, ale ja wybrałam rozwiązanie sprawy drogą wewnętrzną.

Z MNiSW – Zespołu Dobrych Praktyk Akademickich od prof. dr hab. Wojciecha Tomasika otrzymałam pismo z dnia 8.07.2016 roku, w którym:

Cyt.: ”w związku z pismem z dnia, […] zawierającym prośbę o „dokonanie oceny i wydanie opinii w sprawie złamania zasad dobrych praktyk w nauce i pracy akademickiej”, uprzejmie proszę o wskazanie działań, jakie objęła Pani terminem mobbingu. W szczególności uprzejmie prosiłbym o doprecyzowanie „aktów moralnego molestowania”, o których wspomina Pani na s.4, w punktach II-III”

W odpowiedzi z dnia 26.07.2016 r. napisałam:

Cyt.: „W piśmie skierowanym do J.M. Rektora (jak i we wcześniejszych pismach) określiłam zachowania jakie przejawiano wobec mnie jako „znamiona mobbingu”, oraz „znamiona stalkingu”. Unikałam kategorycznego stwierdzania mobbing, stalking ponieważ to może stwierdzić Sąd w oparciu materiał dowodowy. Użyłam również określenia „szykany” oraz „moralne molestowanie”.

Argumentując moje stanowisko jako uczestnika „konfliktu”, będąc jednocześnie jako wydziałowy przedstawiciel Związków Zawodowych ZNP osobą upoważnioną do jego rozwiązania, powyższymi określeniami objęłam całość „działań” mniej i bardziej dla mnie dotkliwych, biorąc pod uwagę czas ich trwania, wynikający również z braku skutecznego przeciwdziałania ze strony Władz Wydziału. Działania te opisałam w pismach do J.M. Rektora, jak i w pismach wcześniejszych: Wniosku do Komisji Pojednawczej oraz pisma skierowanego do p. Dziekan Wydziału. Przytoczyłam też przykłady wcześniejszego postępowania wobec kolegów z zespołu, powołałam się również na nierozwiązanie sprawy sprzed „nastu” lat, które miały wpływ na obecny stan rzeczy.

Cyt.: „Za sprawą Marie-France Hirigoyen i jej publikacji „Molestowanie w pracy” ukazano i nagłośniono szerszy aspekt „zjawiska mobbingu”. Ten właśnie aspekt jest charakterystyczny dla działań ze strony przełożonego oraz „kolegów” (przełożony zazwyczaj powoływał się na „kolegów”), jakie przejawiano wobec mnie:

[…]„Sposób okazywania agresji zmienia się w zależności od środowiska społeczno-kulturowego i rodzaju aktywności zawodowej. W działalności związanej bezpośrednio z produkcją przemoc werbalna czy fizyczna jest bardziej bezpośrednia. Im wyższy szczebel w hierarchii zawodowej czy społeczno-kulturowej, tym napaści stają się bardziej wymyślne, przewrotne i trudne do wychwycenia”[…]

Cyt.: „Osobiście uważam, że w zakresie pojęć „znamiona mobbingu” jak i „moralnego molestowania” może mieścić się brak reakcji ze strony Władz Wydziału, co naraziło mnie na konieczność zwracania się do coraz wyższych instancji, naraziło mnie na ostracyzm, spowodowało poczucie bezsilności, a poczucie bezkarności u współpracowników i kontynuację „niegodnych” działań wobec mnie.[…] Jestem również przekonana, że mój bezpośredni przełożony upublicznił wśród „kolegów” treść mojej skargi, jak to uczynił ze skargą […] co przy braku podjęcia przez Władze Wydziału skutecznych działań, przyniosło wiadomy skutek.

Cyt.: ”Sprawa, której jestem uczestnikiem, jak i osobą reprezentującą siebie w sprawie jej rozwiązania, zyskała już taki zasięg iż nie jest już tylko moją sprawą. […] Tok postępowania, moje nazwijmy to „zmagania” obserwują przecież i wyciągają wnioski inni pracownicy Wydziału oraz Uczelni. Mam jednak nadzieję iż kroki, które podjęłam w sprawie rozwiązania przyczynią się jako „spiritus movens” do uregulowania postępowania w sprawach pracowniczych konfliktów oraz w sprawach podejrzenia o mobbing w moim miejscu pracy”

Fakty, o podanie których zostałam poproszona przedstawiłam w formie cytatów wraz z załącznikami z pism złożonych na ręce byłego J.M. Rektora prof. Tadeusza Więckowskiego. (dokumentacja przedstawiona J.M. Rektorowi liczyła wówczas 200 stron).

Obecnie oczekuję na odpowiedź i opinię Konwentu Rzeczników, w sprawie złamania zasad dobrych praktyk w nauce i pracy akademickiej w zakresie przestrzegania przepisów prawa pracy oraz wartości i zasad etosu akademickiego.

Gwoli uzupełnienia pragnę przytoczyć cytat pochodzący z artykułu Waldemara Wietrzykowskiego (http://www.net3plus.ovh.org/wiadomosci/archiwum/index5.html). Tekst pochodzi z 2007 roku:

Ofiary mobbigu dla organizacji, nie pragnącej walczyć z tym zjawiskiem, stają się bardziej uciążliwe. W konsekwencji stają się powodem skarg przełożonych i współpracowników.”

W rozmowie telefonicznej z koleżanką z zespołu w początkach lutego 2014 roku usłyszałam iż: „ludzie chcą spokojnie pracować”.

Niestety nie nagrywałam „rozmów” prowadzonych ze mną, ani też przebiegu zebrań Zakładu, czego obecnie szczerze żałuję.

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala
?

Cyprian Kamil Norwid

Pragnę publicznie podziękować za pomoc merytoryczną Prezesowi Związków Zawodowych Nauczycielstwa Polskiego przy Politechnice Wrocławskiej dr inż. Bronisławowi Majchrzakowi, za pomoc prawną Radcy Prawnemu Związków Zawodowych Nauczycielstwa Polskiego mgr Michałowi Kucharskiemu.

Pragnę przekazać wyrazy najgłębszego szacunku oraz wsparcia dla osób znajdujących się sytuacji podobnej do mojej.

dr inż. arch., mgr sztuk plastycznych Ewa, Małgorzata Górska,

Zakład Rysunku, Malarstwa i Rzeźby

Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej

Politechnika Wrocławska ignoruje mobbing ?

mobbing lektura

Jestem pracownikiem Zakładu Rysunku Malarstwa i Rzeźby na Wydziale Architektury Politechniki Wrocławskiej. Pracę tę podjęłam w 1994 roku w wyniku wygranego konkursu mając ukończoną Architekturę oraz Akademię Sztuk Pięknych. Od 2002 roku pracuję na stanowisku adiunkta.

Pomimo tego, że od 2004 r. pracodawca jest zobowiązany do przeciwdziałania mobbingowi to moje starania o zaprzestanie przejawiania wrogiego zachowania wobec mnie oraz usunięcie skutków jakie poniosłam trwały prawie pięć lat i nie przyniosły skutecznego rozwiązania.

W maju 2011 roku pewien incydent, który miał miejsce w holu Wydziału Architektury zapoczątkował ciąg działań zakończony w kwietniu 2016 roku otrzymaniem pisma od powołanej przez J.M. Rektora „Komisji ds. wyjaśnienia sprawy”.

Komisja ds. wyjaśnienia sprawy” stwierdziła:

Cyt; „[…]że zarówno przeprowadzone postępowanie jak i przedstawiony przez Panią materiał nie potwierdziły Pani zarzutów dotyczących mobbingu, stalkingu oraz szykanowania Pani w miejscu pracy[…]”.

W piśmie skierowanym do J.M. Rektora prosiłam o skuteczne rozwiązanie problemu, które przedstawiłam w pięciu punktach – prezentuję dwa z nich:

Cyt:”[…] Zwracam się zatem z prośbą do J.M. Rektora o spowodowanie skutecznego rozwiązania przedstawionego problemu:

I Spowodowanie, aby działania wobec mnie noszące znamiona mobbingu, stalkingu oraz szykanowanie mnie zostały zakończone.

II Spowodowanie usunięcia skutków szykan: […].”

Ani J.M. Rektor, ani powołana przez Niego „Komisja ds. wyjaśnienia sprawy” nie ustosunkowali się do mojej prośby.

Incydent z 25 maja 2011 r. był częścią tzw. „sprawy laptopa”. O pomoc i rozwiązanie zwróciłam się do Władz Wydziału, a następnie do mojego bezpośredniego przełożonego. Mój bezpośredni przełożony zręcznie ominął meritum sprawy, a dookoła mojej osoby wyraźnie zaczęła się „pogarszać atmosfera”.

Byłam już trzecią z kolei osobą (2009 r., 2010 r.), dookoła której tworzyła się „niedobra atmosfera”. Naszą wspólną „cechą” było podwójne wykształcenie (Architektura, ASP) oraz osiągnięte stopnie naukowe (wcześniej nie kryłam się z planami robienia habilitacji).

W efekcie narastania wrogich zachowań dookoła mojej osoby, dnia 11.02.2013 r. skierowałam pismo do Komisji Pojednawczej przy Politechnice Wrocławskiej z prośbą o wszczęcie postępowania, którego celem było polubowne zakończenie działań mających znamiona mobbingu, które w formie czynnej oraz biernej stosował wobec mnie mój bezpośredni przełożony.

W piśmie użyłam słów „znamiona mobbingu oraz stalkingu” i powołałam się na KP /Art.94, par.3/, podkreślając iż od 1.01.2004 r. pracodawca jest zobowiązany do przeciwdziałania mobbingowi.

W odpowiedzi otrzymałam pismo z dnia 6.03.2013 r. gdzie:

Cyt:[…]„Zgłoszone przez Panią „oczekiwania” wskazują na długotrwałe zaburzenia relacji pracowniczych na poziomie pracownik-pracownik i jako takie nie noszą znamion sporu pracownik-pracodawca, który stanowiłby roszczenie ze stosunku pracy. Na mocy par.7, p. 3. Regulaminu KP poinformowałem kierownika Pani jednostki organizacyjnej Panią prof.dr hab.inż. arch. Elżbietę Trocką-Leszczyńską o istniejącym sporze pracowniczym.

Dziekan Wydziału, jako przełożony pracowników, którzy pozostają ze sobą w sporze, posiada możliwości wpływania na prawidłowe ułożenie relacji pracowniczych. Ufam, że autorytet Dziekana, pod warunkiem otwartości zarówno Pani jak i Pani adwersarza, wpłynie na poprawę jakości relacji pracowniczych […]

Powodem skierowania przeze mnie sprawy do Komisji Pojednawczej był sposób w jaki reagowano na skargi moich „poprzedników”. Zatem zwracając się o pomoc do Związków Zawodowych Nauczycielstwa Polskiego przy Politechnice Wrocławskiej upewniałam się, że postępowanie pojednawcze odbędzie się poza osobą p. Dziekan (w piśmie nadmieniłam iż jestem kolejnym pracownikiem dookoła którego powstała „wroga atmosfera”). Jednak nie poprosiwszy mnie nawet na rozmowę moją sprawę przekazano p. Dziekan. Aczkolwiek Dziekan Wydziału początkowo deklarowała pomoc, to po przekazaniu Jej dokumentacji zapadła cisza.

Sytuacja rozwijała się na tyle dynamicznie, że dnia 19.05.2014 roku byłam zmuszona wystosować do Dziekan Wydziału Architektury prof. Elżbiety Trockiej-Leszczyńskiej pismo z prośbą o pomoc.

W „międzyczasie” – 6.05.2014 roku – złożyłam zastrzeżenie na ocenę, gdyż nie zgodziłam się z wystawioną przez bezpośredniego przełożonego oceną dostateczną. Ocenę podtrzymano.

Dosyć szybko zostałam pisemnie zaproszona na rozmowę, w której uczestniczył również mój bezpośredni przełożony. Pomimo nieformalnego charakteru rozmowy miałam nadzieję, że wrogie zachowania zostaną zastopowane a ich skutki usunięte.

Pismo do J.M. Rektora Politechniki Wrocławskiej prof. dr hab. inż. Tadeusza Więckowskiego złożyłam dnia 10.07.2015 roku argumentując:

Cyt.”Jako przewodnicząca Rady Oddziałowej ZNP na Wydziale Architektury P.Wr., a zarazem szykanowany pracownik Zakładu Malarstwa i Rzeźby informuję, iż wyczerpałam już możliwości rozwiązania i zakończenia tej sprawy na Wydziale Architektury. […]

Po trzech miesiącach oczekiwania w dniach 2-5.10.2015 roku zwróciłam się z telefonicznym zapytaniem do Kancelarii Rektora o tok postępowania w mojej sprawie. Poproszono mnie o cierpliwość i zapowiedziano, iż otrzymam odpowiedź na piśmie.

Odpowiedzi na piśmie nie otrzymałam, ale dnia 23.10.2015 roku odbyła się rozmowa z inicjatywy p. Dyrektor Działu Zarządzania Zasobami Ludzkimi mgr Anną Kalinowicz w obecności Radcy Prawnego P.Wr. Agnieszki Nowickiej. Gdy na miejscu poinformowano mnie o obecności na spotkaniu Radcy Prawnego P.Wr. zaproponowałam przełożenie spotkania i zaproszenie Radcy Prawnego prowadzącego moją sprawę. Zostałam zapewniona, że ta rozmowa ma na celu tylko dogłębniejsze zrozumienie sprawy.

W listopadzie otrzymałam zaproszenie na kolejną rozmowę, tym razem od p. Dziekan Wydziału. Nie zostałam wcześniej poinformowana o tym, aby jakikolwiek aspekt mojej skargi został przekazany do rozpatrzenia przez p.Dziekan, więc rozmowę, która odbyła się 23.11.2015 r. można potraktować jako kolejną rozmowę o nieoficjalnym, nieformalnym charakterze.

Kolejne pismo skierowane do J.M. Rektora, w którym dopominałam się, aby wreszcie rozwiązać moją sprawę złożyłam 28.12.2015 roku, więc prawie pół roku po złożeniu pierwszego. W międzyczasie dosłownie „bombardowałam” Dziekan Wydziału mailami informującymi o „incydentach”, które miały miejsce w zespole, tudzież prośbami o interwencje. Wrogie zachowania nie zostały zatrzymane, nawet po rozmowie z dnia 23.11.2015 r.

Odpowiedź otrzymałam w piśmie z dnia 4.04.2016 roku, a więc po dziewięciu miesiącach od złożenia skargi do J.M. Rektora

Cyt „[…]w lutym 2016.r. członkowie Komisji, tj. p. Anna Kalinowicz oraz p. Agnieszka Nowicka przeprowadziły rozmowy z pracownikami Zakładu Rysunku Malarstwa i Rzeźby W1/Z8 (w sumie z trzynastoma osobami). Ich celem było ustalenie rzeczywistego stanu rzeczy w Zakładzie poprzez skonfrontowanie Pani twierdzeń z opinią i oceną Pani współpracowników.[…] Informujemy Panią, że zarówno przeprowadzone postępowanie jak i przedstawiony przez Panią materiał nie potwierdziły Pani zarzutów dotyczących mobbingu, stalkingu oraz szykanowania Pani w miejscu pracy[…]”

Komisję ds. wyjaśnienia sprawy” powołał dnia 19.01.2016 roku J.M. Rektor na podstawie wewnętrznego Zarządzenia nr 88/2015 z dnia 11.12.2015 roku. Zatem wewnętrzne zarządzenie weszło w życie po pięciu miesiącach od zgłoszenia przeze mnie skargi.

Członkami Komisji były p. Dyrektor Działu Zarządzania Zasobami Ludzkimi mgr Anna Kalinowicz i p. Radca Prawny P.Wr. Agnieszka Nowica. Jako przewodniczącą Komisji J.M. Rektor powołał prof. Elżbietę Trocką-Leszczyńską, Dziekan Wydziału Architektury.

W projekcie opracowanym przez Podzespół prawny obradujący pod Przewodnictwem Pełnomocnika Rządu do spraw Równego Traktowania w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów dotyczący Wewnętrznej Polityki Antymobbingowej w Rozdziale III, par 4, punkt 10 wyraźnie jest wskazane, że:

Cyt „Pracodawca jest zobowiązany wyłączyć członka Komisji od udziału w postępowaniu, jeżeli zostaną uprawdopodobnione okoliczności, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności. W takim przypadku członka Komisji wskazuje Pracodawca.”

Prof. EiżbietaTrocka-Leszczyńska jako Dziekan Wydziału Architektury zrezygnowała z reakcji na wcześniejsze „incydenty”, co mogłoby zapobiec nowym. Nie była też w stanie rozwiązać mojej sprawy. Ale będąc przewodniczącą Komisji, a zarazem będąc zwierzchnikiem jednostki administracyjnej, którą przyjdzie mi skarżyć uzyskała dostęp do całości dokumentacji.

Nie uznano natomiast za zasadne zaproszenie do prac Komisji przedstawicieli Związków Zawodowych działających przy P.Wr., pomimo tego, iż Związki Zawodowe posiadają uprawnienia zagwarantowane aktami prawnymi.

Pomimo tego, iż w piśmie zaakcentowałam swoją rolę jako przedstawiciela ZNP do reprezentowania interesów pracowniczych, w tym wypadku moich. Pomimo tego, że od dwóch „współpracowników” z zespołu, którzy podkreślali swoją przynależność do NZZ „Solidarność” przy P.Wr. mogłabym oczekiwać przynajmniej nie angażowania się we wrogie zachowania.

Politechnika Wrocławska w 2003 roku szczyciła się dobrą wolą i poważnym podejściem do zagadnień związanych z mobbingiem, a wtedy nie było jeszcze stosownych zapisów w Kodeksie Pracy. Odbyło się spotkanie na temat mobbingu i organizowano koło Krajowego Stowarzyszenia Antymobbingowego przy Politechnice („Pryzmat nr163/2003, str. 24-25). Można ten fakt uznać za pionierski na skalę ogólnokrajową proces tworzenia Wewnętrznej Polityki Antymobbingowej, z której jak widać na przykładzie postępowania ze mną jako pracownikiem nic nie pozostało.

Moja sprawa toczy się w majestacie regulacji prawnych z 2004 roku oraz uprawnień jakie mają Związki Zawodowe i całkowicie pozostaje poza dobrą wolą pracodawcy, który i tak „zrobi co zechce”. Udawanie, że nic nie miało miejsca, przeciąganie czasu rozwiązania sprawy i to na wszystkich poziomach oznacza brak poszanowania dla mnie jako pracownika i jako człowieka. Nic nie zwróci mi straconego czasu oraz innych wartości które przez to utraciłam. I jak to się ma do tzw. etosu akademickiego

Przedstawiony sposób reagowania może wpływać również na innych pracowników chcących rozwiązywać sporne sprawy wewnętrznie. W mojej opinii takie ostentacyjne zaniechanie rozwiązania zgłaszanego od lat problemu wraz z ignorowaniem Związków Zawodowych jest ostrzeżeniem: „nawet nie próbuj”. Bo cóż może uczynić pracownik poddawany wrogim zachowaniom (oprócz złożenia pracodawcy wypowiedzenia umowy o pracę), gdy przełożeni nie reagują, lub co gorsza usprawiedliwiają takie zachowania np. w imię tzw. ”wizerunku”, dając nieme przyzwolenie do ich eskalacji. Może się bronić, reagując w sposób bezpośredni, ale ryzykuje otrzymanie etykietki bycia osobą konfliktową. Może się ukorzyć, ale gdzie jest granica „korzenia się”. Wzywać policję? Albo może – pozwolę sobie na ironię – zatrudnić ochraniarza z „przenośnym wykrywaczem kłamstw oraz systemem wizyjno-fonicznego monitoringu”?

Wielopłaszczyznowe skutki pracy w „niezawinionym” stresie, w poczuciu bezsilności i w otoczeniu współpracowników przeświadczonych o własnej bezkarności są tematem wielu naukowych opracowań i są znane.

Złą wolę pracodawcy mogą przełamać jedynie regulacje prawne, które uczynią wrogie poczynania oraz opieszałość w ich eliminowaniu nieopłacalnymi i to pod każdym względem. Z tego też powodu zdecydowałam się na podanie faktów do wiadomości publicznej.

Ze swojej strony natomiast żałuję, że „sprawy laptopa” i jej sprawcy, pracownika Zakładu nie zgłosiłam do Komisji Dyscyplinarnej przy Politechnice, tak jak żałuję, że skierowałam skargę do J.M. Rektora, zamiast zgłosić sprawę Państwowej Inspekcji Pracy.

Prof. dr inż. Tadeusz Więckowski skończył właśnie kadencję pełnienia godności i funkcji Rektora Politechniki Wrocławskiej. Nie spowodował rozwiązania zgłoszonego przeze mnie problemu. Bardzo zależy mi na uzyskaniu odpowiedzi na zamieszczone w piśmie prośby oraz na skutecznym rozwiązaniu wszystkich aspektów sprawy, więc o pomoc będę się ponownie zwracać już do obecnego J.M. Rektora.

Powołana przez J.M. Rektora „Komisja ds. wyjaśnienia sprawy” nie posiadała mocy prawnej do orzekania o tym, że „mobbing był lub go nie było”, więc jestem zobligowana do skierowania sprawy do Sądu oraz do Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Zatem dalej będę poświęcać mój czas na to co winien zapewnić pracodawca, czas przeznaczony na rozwój naukowo-artystyczny, na rozwijanie metod procesu dydaktycznego, na uczestniczenie w życiu Uczelni. Do ostatecznego rozwiązania będę funkcjonować w stresie, wśród osób słusznie przekonanych o własnej bezkarności.

Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala,
Czy ten, co mówić o tym nie pozwala?

Cyprian Kamil Norwid

Ze swojej strony pragnę publicznie podziękować za pomoc merytoryczną Prezesowi Związków Zawodowych Nauczycielstwa Polskiego przy Politechnice Wrocławskiej dr inż. Bronisławowi Majchrzakowi, za pomoc prawną Radcy Prawnemu Związków Zawodowych Nauczycielstwa Polskiego mgr Michałowi Kucharskiemu.

Pragnę przekazać wyrazy najgłębszego szacunku oraz wsparcia dla osób znajdujących się sytuacji podobnej do mojej.

dr inż. arch., mgr sztuk plastycznych Ewa, Małgorzata Górska,

Zakład Rysunku, Malarstwa i Rzeźby

Wydział Architektury Politechniki Wrocławskiej

Na drodze na studia na Uniwersytet Medyczny w Poznaniu

etyka

Na drodze na studia na Uniwersytet Medyczny w Poznaniu 

(list z 28.07. 2014 r. – bez odpowiedzi)

 

UMP 1

UMP 2