Molestowanie studentki przez komunikator internetowy

Kraków. Afera obyczajowa na Politechnice Krakowskiej. Uprawomocniła się kara dla jednego z wykładowców. „Jest winny”

Dziennik Polski

Uprawomocniła się kara wobec jednego z trzech wykładowców Politechniki Krakowskiej, którzy zamieszani są w aferę seksualną na uczelni. Nie jest zbyt dotkliwa, ponieważ, jak wynika z orzeczenia Komisji Dyscyplinarnej ds. Nauczycieli Akademickich PK, mężczyzna ograniczał się do molestowania studentki przez komunikator internetowy. Pracownik otrzymał jedynie upomnienie. W przypadku dwóch pozostałych wykładowców kary będą prawdopodobnie bardziej dotkliwe. Ich sprawy toczą się przed komisją dyscyplinarną przy Radzie Głównej Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Uczelnia skierowała do tamtejszej komisji dyscyplinarnej wniosek o wydalenie mężczyzn z pracy. Tymczasem do redakcji zgłosiła się absolwentka uczelni, która też czuje się ofiarą molestowania…..

PK chce, by w przyszłości nie dochodziło do molestowania studentów przez wykładowców.

– Obecnie tworzymy Centrum Wsparcia Społeczności Akademickiej Politechniki Krakowskiej, które będzie się zajmować przede wszystkim profilaktyką (zwiększaniem świadomości na temat zachowań członków naszej społeczności), ale też kompleksowym wyjaśnianiem wszelkich spraw, związanych z dyskryminacją i molestowaniem – zarówno w zakresie karania ewentualnych sprawców, jak też pomocy ewentualnym ofiarom – twierdzi Bauer. Centrum powinno rozpocząć pracę w maju.

Przeciwdziałanie wszelkim działaniom o charakterze dyskryminacji, mobbingu czy molestowania seksualnego

Afera obyczajowa na Politechnice Krakowskiej. Studentki oskarżają wykładowców o molestowanie seksualne. Uczelnia bada spra

https://dziennikpolski24.pl/afera-obyczajowa-na-politechnice-krakowskiej-studentki-oskarzaja-wykladowcow-o-molestowanie-seksualne-uczelnia-bada-sprawe/ar/c1-15701448

Dziennik Polski

Na Politechnice Krakowskiej wszczęto postępowanie wyjaśniające w sprawie trzech wykładowców Wydziału Architektury, którym kilka studentek zarzuca molestowanie seksualne. Pokrzywdzone zostały już przesłuchane, a w przyszłym tygodniu ma być gotowy raport z tego postępowania. Trzech wykładowców zostało odsuniętych od prowadzenia zajęć ze studentami. Według wstępnych ustaleń do molestowania miało dochodzić przed wybuchem pandemii…..O procedury przeciwdziałania dyskryminacji (molestowanie jest jedną z jej form) na polskich uczelniach pytamy Ninę Gabryś, pełnomocniczkę prezydenta Krakowa ds. polityki równościowej. Podkreśla, że bezpieczeństwo studentów i studentek powinno zawsze być priorytetem, dlatego kluczowe są procedury, które pozwalają aktywnie przeciwdziałać dyskryminacji. – W ten sposób zapewnione zostają narzędzia interwencji dla każdego. Bardzo potrzebne jest tworzenie na uczelniach stanowisk, takich jak rzecznicy ds. równego traktowania i biur, zajmujących się m.in. przeciwdziałaniem wszelkim działaniom o charakterze dyskryminacji, mobbingu czy molestowania seksualnego – mówi nam Gabryś.

Wnioski Komisji Antymobbingowej i Antydyskryminacyjnej w łódzkiej Szkole Filmowej

Łódź. Szkoła Filmowa w Łodzi. Była przemoc – komisja potwierdza część zarzutów wobec wykładowców

e-teatr.pl

Postępowanie wyjaśniające w sprawie zarzutów, które przedstawiła absolwentka szkoły Anna Paliga, powołana na uczelni komisja przeprowadziła od 22 marca do 12 kwietnia….

Szkoła Filmowa w Łodzi przeanalizowała także zgłoszenia, jakie dostała na specjalną skrzynkę zaufania, którą uruchomiono w szkole i sprawdziła archiwalne ankiety studenckie pod kątem zgłaszanych sygnałów o naruszeniach etyki pracy wykładowcy. Szkoła Filmowa w Łodzi. Co dalej z wykładowcami?

W sprawie dr. hab. Mariusza Jakusa komisja stwierdziła, że „stosował niedopuszczalne metody pracy ze studentami” i może to być „przesłanka do rozwiązania umowy o pracę” z zachowaniem okresu wypowiedzenia. ….

Rzecznik dyscyplinarny ma wyjaśnić też sprawę prof. Mariusza Grzegorzka, byłego rektora Szkoły Filmowej w Łodzi. A to „z uwagi na skrajnie rozbieżne oceny zdarzeń dotyczących prof. Mariusza Grzegorzka oraz kolejne zarzuty zawarte w zgłoszeniach od studentów i pracowników”.

Tu Anna Paliga stwierdziła, że były rektor poniżał ją i jej kolegów, reagował często agresywnie i wyzywał studentów. Twierdziła, że powiedziała o tym ówczesnemu prorektorowi dr. hab. Michałowi Staszczakowi, ale ten nie podjął żadnych kroków……..Głos zabrali również absolwenci tej uczelni. W specjalnym liście, który wysłali do Szkoły Filmowej w Łodzi, napisali: „Stajemy po stronie ofiar”. Dodając, że sami doświadczyli w filmówce „przemocy i mobbingu”.

Zagrożenia psychospołeczne w środowisku pracy

Trojanowska Aneta. (2018). Zagrożenia psychospołeczne w
środowisku pracy – przegląd zagadnień dotyczących bibliotekarzy.
„Bibliotheca Nostra. Śląski Kwartalnik Naukowy” (2018, nr 3, s. 89-100).

Click to access Trojanowska_Zagrozenia_psychospoleczne_w_srodowisku.pdf

Wreszcie zauważono mobbing w PAN

Profesor PAN zarabia tyle co kasjerka w supermarkecie

DGP

Niskie zarobki, ustawiane konkursy i mobbing to tylko niektóre problemy naukowców zatrudnionych w Polskiej Akademii Nauk…

...Zjawisko mobbingu i nierówności w nauce może być większe, niż pokazało badanie

Zestawienie obydwu wyników pokazuje, że wielu badanych traktuje tego typu praktyki jako coś normalnego.

…..Dyskryminacja

Pracownicy naukowi PAN dostrzegają również wiele problemów związanych z naruszaniem etyki zawodowej w ich instytutach. Najczęściej wskazują na kwestie związane z mobbingiem w miejscu pracy (24 proc.). Badani spotykali się też z przejawami dyskryminacji, głównie ze względu na płeć (11 proc.) oraz wiek (8 proc.).

Takie dane nie zaskakują dr Anny Muszewskiej.

– W instytutach naukowych funkcjonuje struktura hierarchiczna umożliwiająca zarządzanie z pozycji władzy, która sprzyja nękaniu – mówi.

Zwraca przy tym uwagę, że brak kultury pracy to bolączka wielu polskich instytucji i firm, nie tylko sektora nauki.

Doktor Paulina Sekuła, adiunkt w Zakładzie Socjologii Władzy Instytutu Socjologii UJ, uważa, że w kwestii równego traktowania zachodzi ewolucja.

– Coraz częściej rozmawiamy o mobbingu i nierównościach w nauce. Jeszcze kilka lat temu te kwestie były w naszym środowisku tajemnicą poliszynela. Wcale bym się jednak nie zdziwiła, gdyby zjawisko dyskryminacji i problemy związane z naruszeniem etyki zawodowej były dużo większe, niż pokazują przytoczone statystyki – mówi nasza rozmówczyni.

Wyjaśnia, że wskazują na to doświadczenia z projektu GENERA (z ang. Gender Equality Network in European Research Area), który niebawem zostanie zakończony.

– W ramach tej inicjatywy przeprowadziliśmy wywiady z fizykami i fizyczkami pracującymi w europejskich ośrodkach naukowych. Część naukowczyń pytanych wprost zaprzeczało, że były dyskryminowane. Omawiając inne aspekty swoich doświadczeń zawodowych, przywoływały jednak sytuacje, które jednoznacznie można określić jako nierówne traktowanie – wyjaśnia dr Sekuła….

 

Uczelnia powinna na stałe powołać rzecznika akademickiego ds. przeciwdziałania dyskryminacji

Molestowanie na uczelniach – dlaczego tak trudno pomóc ofiarom? Wywiad z Karoliną Kędziorą 

oko.press

…Praktyka powinna być taka, że powołuje się komisję, w skład której wchodzi niezależny ekspert czy ekspertka w zakresie przeciwdziałania dyskryminacji, bo molestowanie seksualne to forma dyskryminacji płciowej. Ofiara powinna mieć pewność, że postępowanie nie będzie stronnicze i przebiegnie rzetelnie. Studentka i profesor, jak również członkowie komisji, powinni złożyć oświadczenia, że zachowają poufność.

Uczelnia powinna też na stałe powołać rzecznika akademickiego ds. przeciwdziałania dyskryminacji, który przyjmowałby takie skargi. Powinna ustanowić procedury, jak postąpić, gdy do jej władz trafia skarga tego typu. A studenci powinni zostać poinformowani, do kogo mogą zwrócić się po pomoc. Powinno się ich także edukować, czym jest molestowanie seksualne, żeby mogli rozpoznać takie zachowania i właściwie na nie reagować, także wspierając się nawzajem……..

Prawo nie nakłada na uczelnie w Polsce obowiązku powołania komisji antydyskryminacyjnej?

Nie. I to jest problem systemowy – przyjęcie procedur zależy od dobrej woli władz uczelni.

Uczelnie powinny mieć również obowiązek okresowego raportowania np. do Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, w jaki sposób realizują politykę równościową i antydyskryminacyjną. Widzę, że na niektórych uczelniach coś się dzieje, np. na Uniwersytecie Jagiellońskim czy Warszawskim. Ale ponieważ nie ma zobowiązania prawnego, działania podejmują wyłącznie te uczelnie, które mają pieniądze, zaplecze, pomysł, chęć i zrozumienie problemu.

Nie jestem zwolenniczką szczegółowego wpisywania do prawa wszystkiego, ale na poziomie ogólnym jakieś obowiązki powinny być! Bo jeśli będziemy czekać na zmianę, która się sama wydarzy na uczelniach, możemy się po prostu nigdy nie doczekać…..

Mamy do czynienia z pomiataniem ludźmi, traktowaniem uniwersytetu jako źródła łupów, które należą się silniejszemu

mobbing lektura

Herbert Kopiec

W kręgu nibyprofesorów i prawdziwych kapusiów.

Jeśli grupa specjalistów zachowuje się jak motłoch, wyrzekając się swych normalnych wartości, nauka jest już nie do uratowania”    ( T. S. Kuhn)

….

Byłem świadkiem, a nie umiałem dać świadectwa – napisał poeta.

Pełna dramatyzmu i niespełnienia przestroga zawarta w tych słowach przesądziła o nasyceniu tego felietonu wątkami osobistymi. Wszak byłem świadkiem i chcę dać świadectwo. Wiem, że to nie tylko moja powinność, ale intelektualny i moralny obowiązek, gdyż to, co niezapisane, jakby nie istniało.

Będę sięgał do tego, co już kiedyś (w 2014 r) napisałem do Sądu Rejonowego w Gliwicach w piśmie procesowym przeciwko Gliwickiej Wyższej Szkole Przedsiębiorczości o przywrócenie do pracy. Polemizuję w nim ze świadkami pozwanej uczelni (dwaj profesorowie wywodzący się z lewackiej, postmodernistycznej formacji ideologicznej), którzy w ramach tzw. okresowej oceny nauczyciela akademickiego wystawili mi ocenę negatywną. Potem było już z górki.

Straciłem pracę. Trudno nie upatrywać w tym związku z działalnością wzmiankowanego wyżej kapusia Denisa. Nie spodobałem się lewoskrętnym profesorom, postępowym EDUKATOROM jako konserwatywny nauczyciel akademicki, teoretyk wychowania i już! Zakwestionowali i zdyskwalifikowali moje kompetencje (i to się akurat spodobało rektorowi uczelni z ubeckim uwikłaniem, jak się później okazało), mimo że miałem mocną, niekwestionowaną pozycję zawodową, poświadczoną przez kilku najwybitniejszych polskich pedagogów.

Dziekan Wydziału Pedagogiki i Psychologii Uniwersytetu Śląskiego (prof.H.M.) swego czasu napisał: dr Herbert Kopiec jest pracownikiem bardzo cenionym i znanym w szerszych kręgach teoretyków wychowania w PolsceW kontekście rozważanej dezubekizacji środowiska akademickiego warto sprawie przyjrzeć się bliżej, aby zrozumieć, że jest ona niezbędna. Okaże się bowiem, że ludzkie miernoty (a takie obecne są przecież w każdej populacji) sztucznie wykreowane na profesorów, rektorów, tzw. intelektualistów transformatywnych, dziwnie niekiedy w swym zapale przypominających niegdysiejszych budowniczych cywilizacji socjalistycznej, są w stanie wyrządzić więcej zła, niż nam się to na ogół wydaje.

Etos zawodowy profesora

Wedle słownika Bobrowskiego (Wilno 1844) słowo profesor pochodzi od czasownika profiteor, proffssus sum profiteri, który oznacza tyle, co jawnie wyznawać, otwarcie twierdzić, publicznie zeznać. Właśnie z tego powodu znaczenia nabiera dokładne i wszechstronne badanie przeszłości, drogi życiowej konkretnego profesora, zwanego czasem edukatorem, czyli śledzenie tego, co profesor jawnie wyznaje, otwarcie twierdzi i publicznie zeznaje. Zauważmy zatem, że profesor musi być człowiekiem niezależnym in­telektualnie oraz materialnie. Taki status profesora został wypracowany przez wieki. Wszak społeczeństwo musi mieć dostęp do prawdy, głoszonej niezależnie od rządzących partii i związanych z tym racji politycznych. W 1946 r. profesor Stanisław Pigoń (UJ) odważnie i ostro zauważył, że nie ma wolności nauki bez wolności uczonego, a wolność uczonego polega również na wolności od szczucia. Tymczasem pracownicy nauki i instytucje naukowe bywają dziś przedmiotem szczucia różnych nieodpowiedzialnych czynników. Czy to spostrzeżenie straciło na aktualności? W żadnym wypadku.

Opowiem dziś o mniej znanym, można powiedzieć profesjonalnym zaszczuwaniu m.in. pracowników naukowych, które było/jest prowadzone z wykorzystaniem wyrafinowanych technik i metodologii psychologii naukowej. Chodzi o metodę niszczenia zazwyczaj wybitnych ludzi funkcjonującą pod zgrabną, trzeba to przyznać, nazwą:

Systematyczna organizacja niepowodzenia zawodowego

Otóż w Poczdamie, w NRD istniała Wyższa Szkoła Prawnicza.Podlegała Ministerstwu Bezpieczeństwa Państwowego i uczyła oficerów Stasi psychologii operacyjnej. W ramach tego kierunku funkcjonowaładestrukcja operacyjna, której celem było rozbicie, paraliż, dezorganizacja i izolacja wrogo-negatywnych sił. W materiałach naukowych szkoły znajdowały się precyzyjne opisy, w jaki sposób neutralizować niepokornych twórców, przedstawicieli świata kultury i nauki.

Jedną z ulubionych i powszechnie stosowanych metod Stasi była metoda oficjalnie nazwana systematyczną organizacją niepowodzenia zawodowego (Fronda nr 52 2009).

Jeśli jakiś pracownik naukowy w swojej aktywności zawodowej nie spodobał się władzy (był nieposłuszny w myśleniu, nazbyt samodzielny i nieskory do skundlenia, lizusostwa, napisał tekst, wygłosił wykład, itp, używając współczesnej terminologii – politycznie niepoprawny) następował zmasowany zorganizowany atak.

Na wrogiej sile w ramach przygotowanej nagonki nie pozostawiano suchej nitki. Jej celem było przekonać otoczenie, że taka osoba kieruje się w życiu niskimi pobudkami, a więc przyzwoity człowiek nie powinien mieć z nią nic wspólnego.

Chodziło o zdyskredytowanie i wyizolowanie upatrzonej ofiary w jej środowisku.

Z moich osobistych doświadczeń wynika, że metoda systematycznej organizacji niepowodzenia zawodowego znana była również w Polsce.

Choć zabrzmi to nieskromnie, byłem prawie od trzydziestu lat nękany i zaszczuwany w każdej uczelni, w której byłem zatrudniony (chlubny wyjątek stanowiła Wyższa Szkoła Filozoficzno-Pedagogiczna Ignatianum w Krakowie, oddział w Sosnowcu).

Z imponującą zręcznością natomiast posługiwał się wzmiankowaną metodą mój chlebodawca – rektor Gliwickiej Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości, dr inż. Tadeusz Grabowiecki TW Jan, działacz opozycji w PRL, który został uznany przez sąd za tajnego współpracownika komunistycznych służb bezpieczeństwa i kłamcę lustracyjnego (Nowiny Gliwickie,4.10.2017).

Istotną nowością w arsenale zastosowanych wobec mnie gier operacyjnych na terenie GWSP było wprowadzenie w nie pracowników nie będących nauczycielami akademickimi, m.in. uczelnianej szatniarki (zob. Oświadczenie studentki).

pismo

Rzecznik dyscyplinarny ds nauczycieli akademickich GWSP
2011 -06-22 Dr hab.Małgorzata Nitka

„Oświadczenie

W związku z nagonką na Dr. Kopca ,chciałabym  się odnieść do oświadczenia napisanego w dniu 29.05.2011 przez koleżanki będące uczestnikami zdarzenia w szatni,
które ukazywało wrogi stosunek do naszego wykładowcy.
Zdarzenie, o którym chcę wspomnieć miało miejsce również w szatni jest bezpośrednio związane z tą samą panią szatniarką Zofią —-  
Szatniarka będąc świadkiem konwersacji  między mną , a koleżanką i słysząc o
mających się rozpocząć zajęciach z Dr.Kopcem, wtrąciła  złośliwy  komentarz, cyt: „To współczuję”
Pisząc powyższe oświadczenie chciałam udowodnić, że Pani Zofia — wrogo nastawia
studentów  do Doktora Kopca”

Najwyraźniej uznano, że istnieje konieczność podjęcia wobec mnie wspomagających działań dezintegracyjnych, licząc na moje ewentualne nerwowe załamanieOsobliwością tego nowego elementu gry operacyjnej była próba wykreowania mnie na niezrównoważonego, agresywnego chuligana, grasującego po uczelni i obrażającego Bogu ducha winnych  ludzi.

Felieton daje zbyt mało miejsca dla prezentacji wątku mojej rzekomej agresywności. Zmusza do selekcji., przytoczmy więc jako symptomatyczne następujące stwierdzenia profesora K.R., notabene tego samego, który wyznał mi ongiś, że profesor z doktorem na uczelni może zrobić wszystko.

Nie żartowałW GWSP wyodrębniono pokój profesorski, do którego doktor nie miał wstępu. Zwykłe wejście do tego pokoju (będzie o tym za chwilę) uznane zostało przez profesora K.R. jako brutalne najście, wtargnięcie. Powód (czyli Herbert Kopiec – przypomnienie moje) swoim zachowaniem w miejscu pracy czyni strach przed innymi nauczycielami. W zupełności mógłby zostać oskarżony (…)o uporczywe nękanie (…)Mnie obraził w holu uczelni (…) przy studentach, krzycząc: „pan jest tchórzem”. Potem biegł przede mną i zastawiał mi drogę (…).Innym razem wtargnął do pokoju profesorskiego (…) i tam publicznie nazwał mnie “fafikiem” i “cynglem”. Po ponownym wtargnięciu do pokoju profesorskiego za godzinę zapytałem czy “fafik” znaczy pies, a powód nie zareagował” – zeznawał w Sądzie Pracy (zob. protokół z dnia 25.10.2013.) profesor K.R.

Choć upłynęło już parę lat od mojego rzekomego bezeceństwa (K.R. nazywał je niekiedy czynną napaścią słowną podważającą jego autorytet), wciąż nie bardzo wiem, jak zareagować ?

Przytoczmy jeszcze inny przykład pogardy, zdziczenia ujętego w słowa profesora wobec doktora i jego studentów. Oto pani profesor (incydent w tym przypadku miał miejsce na Wydziale Pedagogiki i Psychologii UŚ) uznała, że ma zbyt mało grup seminaryjnych i podjęła w związku z tym stosowną decyzję, o której zainteresowane strony (tj. doktor i jego studenci) dowiedziały się z karteczki naklejonej na drzwiach seminaryjnej sali: Uwaga! Dawna grupa proseminaryjna dra (tu nazwisko) Obejmuję tę grupę jako moje seminarium. Zajęcia odbywać się będą we wtorki od 14-17. Poniżej podpis, który miłosiernie pominiemy.

No cóż, gdy mamy do czynienia z pomiataniem ludźmi, traktowaniem uniwersytetu jako źródła łupów, które należą się silniejszemu, to warto pamiętać, że słowa w pewnych warunkach są formą przemocy, dla której siła fizyczna jest tylko uzupełnieniem.

Dzisiaj już wiemy, że wśród liderów akcji antylustracyjnej w 2007 r. byli dawni tajni współpracownicy służb PRL, by ich własna przeszłość nie została odkryta. Publikacje na temat powiązań wyższych uczelni ze służbą bezpieczeństwa, które ukazały się swego czasu w Niemczech, dowodzą, że nie można pisać ani historii poszczególnych placówek edukacyjnych, ani biografii uczonych, nie sięgając do akt bezpieki (E. Matkowska, System. Obywatel NRD pod nadzorem tajnych służb,Gazeta Polska ,2004).

Bywa więc, że członkowie społeczności uczonych, ukrywając niechlubne fragmenty swoich życiorysów, bezczelnie wyznaczają standardy tego, co społecznie określa się jako stosowne lub niestosowne. W efekcie mamy do czynienia z sytuacjami, które miały miejsce w niektórych uczelniach. Gdy w Uniwersytecie Toruńskim ujawnieni zostali kolejni współpracownicy SB wśród profesorów astronomii, doktoranci i studenci wystosowali w ich obronie pismo, które i logicznie, i rzeczowo było absurdalne. Bronią swoich profesorów i otwarcie oznajmiają, że ich współpraca z SB nie ma dla nich najmniejszego znaczenia (Odwrót moralności, Gazeta Polska 2009.).

Kto wychował tych ludzi? Kto ukształtował ich stosunek do lustracji i standardy myślenia? Ano ci, którzy przez niemal 20 lat nie mieli odwagi powiedzieć prawdy o sobie. Słowem: Jeśli agenci służb PRL, czyli ludzie, którzy pomagali zwalczać dążenia do demokracji w Polsce i wspomagali sowiecką kontrolę nad Polską, dzisiaj wpływają na myślenie społeczeństwa o tym, jak mamy myśleć o lustracji, to tak, jakby kodeks karny pisali przestępcy (Nasza Polska 27. 01. 2009.)

Te zasmucające zachowania dowodzą, do jakiego stopnia system komunistyczny zniewolił ludzi, od których dziś, po jego oficjalnym upadku, oczekuje się racjonalnego spojrzenia na rzeczywistość……

{cały tekst – https://nfapat.wordpress.com/2018/03/07/w-kregu-niby-profesorow-i-prawdziwych-kapusiow/

Tekst opublikowany w Kurierze WNET -Kurier Śląski, marzec 2018 r.