Mobbing profesorski

info mobbing

Bój profesorów    

Metro,2004-10-07

Oskarżenie o mobbing między profesorami to największa tajemnica Politechniki Świętokrzyskiej. Sprawa dotyczy najważniejszych naukowców kieleckiej uczelni. Jeden z nich to prof. Eugeniusz Popławski z wydziału elektrotechniki. To on pierwszy w Polsce stworzył prototypowy samochód elektryczny Polonez Truck. – Nawet nim jeździłem – potwierdza inż. Kazimierz Pciak z Przemysłowego Instytutu Motoryzacji w Warszawie, współtwórca wojskowego Honkera. – Gdybyśmy byli bogatszym krajem, można byłoby go produkować.

Nad projektem prof. Popławski spędził ponad ćwierć wieku i w 1998 roku dostało za to tzw. polskiego Nobla. Niestety, prototyp rdzewieje w magazynach uczelni, bo nie ma pieniędzy na dokończenie prac. – Uczelnia nie jest tym zainteresowana – twierdzi prof. Popławski. – Tracę nie tylko ja, ale i nasz kraj.
Jakby tego było mało Popławski uważa, że jest mobbingowany. Usunięto go ze stanowiska kierownika katedry, choć – jak mówi – był to warunek jego przejścia z Instytutu Elektrotechniki w Warszawie do Kielc. 
– Odbierają mi zajęcia ze studentami, ktoś zakleja mi zamki w drzwiach, odłącza telefony, tak się nie da po prostu pracować – żali się profesor. Za wszystko obwinia prof. Romana Nadolskiego, byłego dziekana wydziału elektrotechniki. To on ma torpedować działalność naukową Popławskiego. Apogeum konfliktu nastąpiło w połowie 2002 roku, gdy prof. Nadolski kierował wydziałem. – Oskarżył mnie o fałszowanie dokumentów, deprawowanie studentów i zabronił rozporządzać moim wynalazkiem – twierdzi Popławski. – To wszystko z zazdrości. 
Urażony profesor oskarżył swego kolegę o zniesławienie. – To bardzo przykry temat, ale przed wyrokiem sądu nie będę się wypowiadać – odpowiada prof. Nadolski. – Robię to dla dobra uczelni. 
Sprawy nie chcą komentować też władze Politechniki. – Zazwyczaj naukowcy, jeśli się kłócą, to w zamkniętym gronie, a nie w świetle kamer jak ci dwaj – dodaje jeden z doktorantów Politechniki Świętokrzyskiej. 
Nad projektem prof. Popławski spędził ponad ćwierć wieku i w 1998 roku dostało za to tzw. polskiego Nobla. Niestety, prototyp rdzewieje w magazynach uczelni, bo nie ma pieniędzy na dokończenie prac. – Uczelnia nie jest tym zainteresowana – twierdzi prof. Popławski. – Tracę nie tylko ja, ale i nasz kraj.
Jakby tego było mało Popławski uważa, że jest mobbingowany. Usunięto go ze stanowiska kierownika katedry, choć – jak mówi – był to warunek jego przejścia z Instytutu Elektrotechniki w Warszawie do Kielc. 
Odbierają mi zajęcia ze studentami, ktoś zakleja mi zamki w drzwiach, odłącza telefony, tak się nie da po prostu pracować – żali się profesor.
Za wszystko obwinia prof. Romana Nadolskiego, byłego dziekana wydziału elektrotechniki. To on ma torpedować działalność naukową Popławskiego. Apogeum konfliktu nastąpiło w połowie 2002 roku, gdy prof. Nadolski kierował wydziałem. – Oskarżył mnie o fałszowanie dokumentów, deprawowanie studentów i zabronił rozporządzać moim wynalazkiem – twierdzi Popławski. – To wszystko z zazdrości. 
Urażony profesor oskarżył swego kolegę o zniesławienie. – To bardzo przykry temat, ale przed wyrokiem sądu nie będę się wypowiadać – odpowiada prof. Nadolski. – Robię to dla dobra uczelni. 
Sprawy nie chcą komentować też władze Politechniki. – Zazwyczaj naukowcy, jeśli się kłócą, to w zamkniętym gronie, a nie w świetle kamer jak ci dwaj – dodaje jeden z doktorantów Politechniki Świętokrzyskiej. 

 

Mobbingowany może upomnieć się o swoje prawa

Prawo a mobbing

Mobbingowany może upomnieć się o swoje prawa  

Rz,Piotr Rola 03-01-2009  

Nie każde nękanie czy zastraszanie da się zakwalifikować jako mobbing. Pracownik, który go doświadczył, może jednak dochodzić swoich praw w sądzie.

Wprowadzenie do definicji mobbingu pojęć „uporczywe i długotrwałe” zawęża stosowanie art. 943k.p. do sytuacji polegających na rozciągniętym w czasie zastraszaniu lub nękaniu pracowników.Mobbingiem nie będą więc całkowicie jednorazowe sytuacje, choćby odpowiadały wskazanym terminom „nękania lub zastraszania”.

Początkowo wskazywano, że zdarzenia są mobbingiem, jeśli sytuacja taka trwa co najmniej sześć miesięcy.

Później jednak SN uznał (sygn. I PK 176/06), że długotrwałość musi być rozpatrywana w sposób zindywidualizowany oraz uwzględniać okoliczności konkretnego przypadku. Nie jest bowiem możliwe sztywne wskazanie minimalnego okresu niezbędnego do zaistnienia mobbingu.