Cyberszpiegostwo – krok do mobbingu

baner1

Zwolniona z pracy za Facebooka

Dziennik

31-letnia Szwajcarka straciła pracę przez portal internetowy Facebook. Korporacja ubezpieczeniowa z Bazylei zwolniła ją, bo w czasie zwolnienia chorobowego była aktywna online. Zdaniem kobiety to dowód, że jej firma regularnie szpieguje w internecie swoich pracowników.

 

„Jeśli ktoś może używać Facebooka, może też pracować” – takimi słowami przywitali Samantę Baer (nazwisko zmienione) jej przełożeni, gdy wróciła do pracy po kilku dniach zwolnienia. Następnie wręczono jej wypowiedzenie.

Szefowie firmy przypomnieli, że Baer poprosiła o wolne, uskarżając się na ciężkie migreny, które wzmagają się jeszcze podczas pracy przy komputerze. Kobieta na próżno tłumaczyła, żewysyłała wiadomości, leżąc w łóżku za pomocą swojego telefonu komórkowegowyposażonego w dostęp do internetu. Jej przełożeni zażądali, by Baer do końca dnia uporządkowała swoje stanowisko pracy.

Gdy minął pierwszy szok, Szwajcarka zaczęła zastanawiać się, skąd jej pracodawca jest tak dobrze zorientowany w jej aktywności online. Stopniowo historia zaczęła układać się w spójną całość. Przypomniała sobie, że kilka miesięcy wcześniej wśród jej kolegów z pracy furorę robiła anegdota o tajemiczej Hannelore Mueller, która wysłała prośbę o dołączenie do ich kontaktów na Facebooku.

Teraz wiem, że Hannelore Mueller to mój pracodawca, który w ten sposób kontroluje, co robią pracownicy w czasie wolnym. A to się chyba nazywa szpiegowanie” – powiedziała Baer szwajcarskiemu dziennikowi „20 Minuten”.

————————

 

Cyberszpiegostwo w majestacie prawa

Dziennik

Twój numer telefonu, Gadu-Gadu i e-mail jest na portalu społecznościowym. Wrzucasz swoje zdjęcia na MySpace, Bebo lub Facebook’a tak, żeby mogli je oglądać tylko twoi znajomi, i czujesz się bezpiecznie. Ale ta idylla może się skończyć. Bo dostęp do twoich prywatnych danych chce też mieć brytyjski rząd.

Mobbing blogowy

 

mobbing-w-mediach2

Dooced, czyli mobbing blogowy. Jak blogować w firmie?

blog Dominika Kaznowskiego

 

zdarzyło się już kilka przypadków zwolnienia pracownika z powodu jego firmowej działaności blogowej (autorzy „Naked conversations” piszą o około 50 udokumentowanych przypadkach na świecie). Anglojęzyczna blogosfera nazwała już nawet to zjawisko – Doocing (be dooced). Nazwa pochodzi od nazwy serwisu Dooce.com, na którym blogowała Heather Armstrong, wyrzucona z Yahoo.

Tak, czy inaczej nie wszystkie korporacje decydują się na wprowadzanie „polityk blogowych”. Nie oznacza to jednak, że organizacje, które się na to zdecydowały są gorsze lub bardziej restrykcyjne. Czasami inicjatywa wychodzi od samych pracowników. W wielu przyadkach biorą oni aktywny udział w ich tworzeniu.

Mediacje na You Tube

mediacja2

Mediacje na You Tube

Cele mediacji

Cechy mediatora

Mediacje dla prawników

Mediacje zdaniem zagranicznych ekspertów

Dni prawnicze – definicja mediacji

Zawód – mediator

mediacja1

Mediator – człowiek od godzenia

serwis kierunkistudiow.pl

Autor: Katarzyna Urbańska ,     04.06.2008   

 Czym się zajmuje mediator

Mediator jest specjalistą od spraw społecznych, nie narzuca stronom swego zdania, a będąc neutralnym może więcej osiągnąć. Praca mediatora jest skoncentrowana na wypracowaniu stabilizacji dla zwaśnionych osób, które godzą się na jego ingerencję z własnej i nieprzymuszonej woli. Arbiter musi zachować poufność, natomiast nie ma władzy merytorycznej. Jego zadaniem jest pomoc skonfliktowanym osobom w dojściu do porozumienia. Arbiter znajduje rozwiązanie problemu, inaczej niż instytucje, które poszukują odpowiedzi na pytanie: „kto ma rację?”, jak czynią na przykład sądy. Istnieją jednak mediatorzy sądowi, którzy posiadają władzę orzecznictwa z mocą prawną.

Z usług mediatora korzystają zarówno instytucje publiczne jak i prywatne, lecz przede wszystkim osoby fizyczne. Mediator obecny jest praktycznie we wszystkich branżach: prawie (w tym w sprawach karnych, cywilnych, dla nieletnich, rodzinnych, pracowniczych, społecznych, okołozawodowych), gospodarce, oświacie i różnego rodzaju sytuacjach kryzysowych.   

Jak zostać mediatorem

Obecnie dość łatwo jest zostać mediatorem – aktualnie wiele uczelni ma w ofercie tę propozycję – aby stać się nim należy ukończyć studia. Przeważnie pod uwagę brane są wszystkie kierunki studiów humanistycznych, ale preferowane są prawo i administracja, psychologia lub socjologia. Kolejnym krokiem są studia podyplomowe…..

Mediator to zawód opłacalny, ponieważ konflikty zwykle nie toczą się o przysłowiowe „złotówki”, a o wielkie majątki.

———————————-

Mediator – nowy zawód

+++++++++++++++

Zawody przyszłości: mediator

Mobbingowanie niegodziwca

prawo-a-mobbing2

Czy mobbing może być uzasadniony?

Monitor prawa pracy, Artykuły » Felieton » 6/2006

r.pr. Grzegorz Orłowski

Miejscem zdarzeń jest zasłużona polska uczelnia.

10-osobowy zespół pracowników naukowych pewnego instytutu pracuje razem od dłuższego czasu. Przez długie lata wzajemne stosunki pracowników były więcej niż poprawne, charakteryzowały się nawet pewnym stopniem zażyłości.

Trwało do dopóty, dopóki nie wyszło na jaw, iż jeden z członków zespołu dopuścił się w przeszłości wielu niegodziwości wobec współpracowników.

Miało to miejsce w latach 80. XX w., ale ich ciężar gatunkowy i rzeczywista skala krzywd, jakich doznali współpracownicy, spowodowały, że sprawca spotkał się z jednoznacznym i bardzo ostrym potępieniem ze strony swoich koleżanek i kolegów z instytutu.

W zasadzie nie byłoby problemu, gdyby nie to, co nastąpiło później i trwało kilkanaście miesięcy.

Sprawca niegodziwych działań stał się obiektem bojkotu ze strony swoich dawnych ofiar. Formy tego bojkotu są subtelne, można by powiedzieć: uniwersyteckie. Nie ma aluzji czy jakichkolwiek obraźliwych odezwań. Są za to doświadczane przez niego niemal codziennie sytuacje, z których wynika, iż jest osobą niegodną zaufania, wręcz niepożądaną w instytucie. Jest traktowany jak powietrze.

Szef instytutu próbuje jakoś przeciwdziałać, łagodzić, perswaduje, tłumaczy, prosi pracowników o zmianę zachowań. Czyni to jednak bez większego przekonania.

Prowadzi to do całkowitej izolacji pracownika. Ze sprawcy przeistacza się ofiarę.

Zważywszy na wiek i specjalność, nie ma on praktycznie możliwości znalezienia innej pracy. Czuje się osaczony. Zdrowie zaczyna szwankować.

Wreszcie daje za wygraną – składa wypowiedzenie, uzasadniając je stosowanym wobec niego mobbingiem, wskazując mobberów – współpracowników z instytutu. Teraz leczy się, rozważa wystąpienie z pozwem przeciwko byłemu pracodawcy o odszkodowanie i zadośćuczynienie.

Opisana wyżej sytuacja w zasadzie wypełnia przedmiotowe znamiona ustawowej definicji mobbingu, która przecież abstrahuje od przyczyn powstawania zjawiska.

Czy okoliczność, że izolacja pracownika w gronie współpracowników jest wynikiem jego uprzednich umyślnych i niegodziwych działań wobec nich, może pozostawać bez wpływu na ocenę prawną tej i podobnych sytuacji, a w konsekwencji na uprawnienia pracownika?

Czy przyczynienie się osoby poszkodowanej do powstania konfliktu będzie miało wpływ na wysokość ewentualnie zasądzanych odszkodowań?

Czy, a jeżeli tak, to w jakim zakresie będą miały zastosowanie cywilistyczne zasady miarkowania odszkodowania?

Nie twierdzę, że wskazane wyżej pytania są najważniejsze czy podstawowe dla całej problematyki mobbingu. Uważam natomiast, iż jest już najwyższy czas, aby doktryna zajęła się pogłębioną analizą prawnych aspektów mobbingu, a nie dominującą jeszcze prezentacją ilustrowaną znakomicie dobranymi, bo pasującymi do ustawowej definicji, przykładami.

Profesor mobberem

mobbing-w-mediach1

Z rozmów w  ONECIE

„PROFESOR” MOBBEREM „

Kupcie sobie tabletki uspokajajace” – to byly pierwsze slowa jakie uslyszalam w odpowiedzi na pytanie jak tu sie pracuje. Mimo, ze wiedzialam, ze Profesor zmienial co roku asystentow w swoim krolestwie  (Katedrze Chemii) albo oni nie wytrzymywali i odchodzili.

Poczatkowo wydawalo sie, ze to jakas przesadzona bujda. Jednak po trzech miesiacach zaczal sie koszmar: przykazy przepuszczania studentow po znajomosci, nielegalne zawieszenie w prowadzeniu zajec, obcinanie nadgodzin na swoja korzysc,traktowanie jak powietrze, obgadywanie, wyzywanie od zlodziei itp. – okolo miesiaca nieustannego znecania sie.

Bylam u szanownych wladz uczelni (tu mialam kolegium dziekanskie i sugerowanie „zamkniecia mordy”), u radcy prawnego, inspektora pracy, PIP-u itp.

Wszyscy wiedzieli, ze dzieje sie tam cos zlego, ale nikt nic nie zrobil, mimo, ze mam rozne pisma, ktore wydaje mi sie,ze stanowia dowod tego, ze mowie prawde. Paranoja!

Nie wiem czy sama uwierzyla bym gdyby ktos o tym opowiadal. Byly rozne aspekty do poruszenia, ale bylam w tym sama choc byla jeszcze jedna ofiara mobbera.

W koncu poddalam sie i jeszcze teraz zaluje, bo ktos tam teraz pracuje na moim miejscu i jestem pewna, ze rowniez przezywa takie szykany… czy ktos kiedys przerwie ten krag ofiar „PROFESORA”?

~zawiedziona , 28.02.2004 21:46

————–

„Kupcie sobie tabletki uspokajaące”. Czytam twoj komentarz i zaraz myslę o profesorze, który zmobingował nasza czwórkę studentów.Był to swiezo upieczony dziekan.

Mobbing polegał na ciągłym odrzucaniu naszych prac  z nie wybrednymi komentarzami np. „te wasze prace urągają mojej godności” i uwagami, tak długo aż wkręcił sobie, że będziemy powtarzać semestr i płacić za niego.

Nie trafialy do niego informacje, że nie jesteśmy jeszcze na etapie powtarzania  semestru a tym bardziej płaćić za niego.

Po mojej wypowiedzi, że to on nas do takiej sytuacji doprowadził stwierdził, że jestem niezrównoważona  i powinnam się zacząc leczyć.

Odeszłam od tego promotora i poszłam do drugiego. Drugi promotor  stwierdził, że moja praca chociaż nie była górnolotna ale była pracą oscylującą na 4-5. Po odebraniu dyplomu rozmawiałam z wieloletnim  pracownikiem dziekanatu stwierdził, że z tym dziekanem nie sposób pracować i rezygnuje z pracy w dziekanacie.

~dolka , 25.03.2004 11:29

UWAGA: Sygnaliści są narażeni na mobbing

 

prawo-a-mobbing1

Jak chronić i doceniać tych, którzy informują o nieprawidłowościach?

Portal organizacji strażniczych

30 marca 2009 Program „Przeciw Korupcji” Fundacji im. Stefana Batorego, przygotował konferencję pt. „Whistleblowing – ochrona prawna osób informujących o nieprawidłowościach w miejscu pracy: skuteczność polskiego prawa pracy na tle regulacji anglosaskich oraz prac Grupy Państw Przeciwko Korupcji (GRECO)”.

Konferencja miała na celu przedstawienie jak wygląda ochrona prawna demaskatorów w Polsce i jak reguluje się to w innych krajach. Przy okazji pojawiło się sporo dylematów, które należą bardziej do sfery obyczajów i kultury społecznej, niż związane są z prawem, ale mają istotny wpływ na funkcjonowanie legislacji i procedur.

Najważniejsze chyba z takich zjawisk to negatywne postrzeganie osób, które przeciwstawiają się swojemu środowisku i informują o nadużyciach. W Polsce mamy na taką postawę liczne obraźliwe „synonimy”: Najbardziej popularne i automatyczne to „kapuś”, „donosiciel”, „ktoś, kto kala własne gniazdo”. Takie podejście nie jest zresztą specyfiką polską, bo jak wynikało z prezentacji ekspertów, podobne problemy z akceptacją społeczną postawy demaskatora występowały we wszystkich praktycznie krajach.

Typowy schemat postępowania pracodawców wobec informatorów polega na stopniowym odsuwaniu od odpowiedzialnych działań, marginalizowaniu, psychicznym obciążaniu, a w ostateczności zwalnianiu w wyniku likwidacji stanowiska pracy. Sądy pracy z kolei badają jedynie, czy likwidacja stanowiska pracy faktycznie nastąpiła, zaś pozostałe okoliczności wykraczają nieco poza ich kompetencje.